Data: 2014-12-19 22:45:21
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: "Chiron" <c...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
news:5494966b$0$2659$65785112@news.neostrada.pl...
> Dnia 2014-12-19 22:11, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>> news:549491fe$0$2164$65785112@news.neostrada.pl...
>>> Dnia 2014-12-19 21:38, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>>> news:5494899d$0$2156$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>> Dnia 2014-12-19 21:04, obywatel Chiron uprzejmie donosi:
>>>>>> Użytkownik "Qrczak" <q...@q...pl> napisał w wiadomości
>>>>>> news:54947ef1$0$2648$65785112@news.neostrada.pl...
>>>>>>> Ostatnio tak ciekawie tu rozprawiają o różnych -patiach.
>>>>>>> No to proszę:
>>>>>>>
>>>>>>> "Czy naprawdę matka może nie kochać własnego dziecka? Z
>>>>>>> psychologicznego punktu widzenia jest to możliwe, bo wszystkie
>>>>>>> emocje
>>>>>>> są indywidualne, uzależnione od jednostkowych doświadczeń i
>>>>>>> uwarunkowań."
>>>>>>> http://www.edziecko.pl/rodzice/1,79353,13479266,Czy_
mozna_nie_kochac_wlasnego_dziecka___OPINIE_PSYCHOTER
APEUTY.html
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> "Brak miłości do dziecka wymyka się psychiatrycznym klasyfikacjom. O
>>>>>>> ile dobrze ma się powszechne przekonanie, że ta właśnie jest
>>>>>>> najbardziej oczywistą i najsilniejszą z ludzkich miłości, o tyle
>>>>>>> naukowcy toczą spory, czy to, co miałoby ją napędzać - instynkt
>>>>>>> macierzyński - na pewno istnieje."
>>>>>>> http://www.polityka.pl/tygodnikpolityka/spoleczenstw
o/1535483,1,czy-mozna-nie-kochac-wlasnego-dziecka.re
ad
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>>> "Z teorii: konsekwencje życia w domu, w którym rodzic nie jest w
>>>>>>> stanie kochać dziecka, są ogromne.
>>>>>>> Z badań: na uniwersytecie w Australii przeprowadzono badania z
>>>>>>> dziećmi
>>>>>>> w wieku sześciu-ośmiu lat na temat postrzegania braku miłości przez
>>>>>>> rodziców. Wszystkie twierdziły, że nie znają takiej sytuacji. Brak
>>>>>>> miłości macierzyńskiej jest czymś tak trudnym dla dzieci, że
>>>>>>> większość
>>>>>>> z nich nie potrafi sobie z tym poradzić. Wszystkie dzieci w badaniu
>>>>>>> stwierdziły, że gdyby je to spotkało, to byłaby najsmutniejsza
>>>>>>> historia świata."
>>>>>>> http://egaga.pl/kocham-swojego-dziecka/
>>>>>>>
>>>>>>> A że ostatnio na topie są pytania...
>>>>>>> Matka w końcu sobie ten brak miłości uświadomi i przetrawi, ale
>>>>>>> skoro
>>>>>>> sześcio-ośmio-latki nie zauważają tego, kiedy do dziecka dociera ten
>>>>>>> fakt?
>>>>>>>
>>>>>>>
>>>>>> Dziwne- baaardzo. Naprawdę. Sytuacja jest dla mnie oczywiista:
>>>>>> rodzice
>>>>>> powtarzają dzieciom, że je kochają- lub (rzadziej)- nie. Dziecko po
>>>>>> prostu w to wierzy. Nawet, jeśli nie mówią mu tego- jest to dla niego
>>>>>> oczywiste. Jak dostaje przez całe życie nędzną podróbę miłości- to
>>>>>> później sam czymś podobnym obdarzy swoją partnerkę (partnera).
>>>>>> Podobnie
>>>>>> oczywiście było z jego rodzicami- podobnie będzie z jego dziećmi.
>>>>>> To się
>>>>>> nazywa rodzina dysfunkcyjna. Jeśli w którymś pokoleniu trafi się
>>>>>> ktoś,
>>>>>> kto będzie CZUŁ- że coś jest nie tak z nim samym- to może zacznie
>>>>>> szukać
>>>>>> drogi. I- jak będzie wystarczjąco wytrwały- to znajdzie. Pięknie to
>>>>>> wszystko widać na ustawieniach rodzinnych- kto był to wie, o czym
>>>>>> piszę.
>>>>>> Oczywiście- jak znajdzie drogę do siebie, to ma sporą szansę żeby
>>>>>> nauczyć się kochać. Tyle, że aby dojść do tego momentu- najpierw musi
>>>>>> zostać zerem. To bardzo dużo dla kogoś takiego. No i oczywiście iść
>>>>>> dalej od zera:-). W wielkim skrócie- fajnie odzywa się terapeuta do
>>>>>> Sandry Bullock (czy też innego pacjenta) w jednym z filmów (kiedy
>>>>>> pytają
>>>>>> sie go, kiedy ktoś taki jak oni może sobie poszukac drugiej osoby- na
>>>>>> trwały związek). Terapeuta radzi, by najpierw kupić sobie roślinkę-
>>>>>> i ja
>>>>>> pielęgnować. Jak dobrze mu pójdzie z rośliną- to kupić psa. A jak
>>>>>> dobrze
>>>>>> pójdzie z psem- to pomyśleć o związku z drugim człowiekiem. Piękne:-)
>>>>>
>>>>> Przepraszam ale pieprzenie.
>>>>> Można kochać i roślinki i psinki a dziecka nie.
>>>> Przecież rozumowanie wygląda tak: "Jeśli ci dobrze pójdzie z roślinką,
>>>> a
>>>> następnie jeśli ci dobrze pójdzie z psem- to s p r ó b u j z
>>>> człowiekiem." Gwarancji nie ma. Jest tylko określenie momentu od
>>>> którego
>>>> można p r ó b o w a ć.
>>>
>>> Próbować... jak to łatwo powiedzieć.
>>> Cytowując Szczepanika.
>>> Próbować to można rosół, czy odpowiednio rozsolony. Nie da się
>>> próbować na kwiatku, na psiaczku, by to potem przekładać na ludzkość.
>>
>> Nie zgadzam się. To nie jest to samo- fakt. Jednak jesli zaobserwujesz,
>> jakie ktoś ma relacje ze swoim psem- to śmiał omożesz podejrzewać, że i
>> drugiego człowieka potraktuje podobnie. Czy potrafi się zaopiekować
>> zwierzęciem, czy rozumie jego potrzeby? A moze wręcz przeciwnie? W
>> relacji z drugim człowiekiem- będzie miec podobnie
>
> Nie.
> I co?
>
Naprawdę znasz kogoś takiego, kto potrafi zaopiekować się psem, potrafi
wyczuć jego potrzeby- i ma patologiczne relacje z innymi ludxmi?
--
Chiron
|