Data: 2014-12-28 10:15:09
Temat: Re: 'nie kocham swojego dziecka'
Od: krys <w...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
FEniks wrote:
>>> Jeżeli brak miłości żadnej ze stron nie przeszkadza (jak przypuszczam
>>> Tobie i sąsiadowi), to nie widzę kłopotu. Jeżeli jednak przynajmniej
>>> jedna, a najczęściej obie strony - pamiętajmy o dziecku! - cierpią z
>>> tego powodu, to uważam, że warto nad tym ponawydziwiać. Z jakiegoś
>>> powodu wszak cierpią, choć Ty z braku uczuć do sąsiada - nie.
>>
>> Od wydziwiania społeczeństwa nad wyrodną matką nic się nie zmieni.
>
> Taką kategorię, tzn. wyrodną matkę, to zdaje się Ty do tej dyskusji
> wprowadziłaś. Nie ja w każdym razie, ani nawet nic podobnego na myśli
> nie miałam.
Wyrodna matka sama się wprowadza, kiedy tylko głośno powie coś, co nie jest
akceptowane społecznie. Na przykład, że nie kocha dziecka.
>
>> Nigdzie
>> nie jest też powiedziane, że dziecko _musi_ ucierpieć, bo matka nie
>> odczuwa do niego miłości.
>
> Powiedz to takiemu dziecku.
Znam takie dzieci.
>
>> A matka, jak widać czuje dyskomfort, ale nie odważy się
>> zmniejszyc go, bo jak powie, że nie kocha dziecka, to zaraz znajdą się
>> tacy, którzy spróbują ją naprowadzić na "właściwe tory".
>
>
> Jak dla mnie to, że dziecko potrzebuje miłości, jest kwestią nie
> podlegającą dyskusji. Nie musi to być miłość matki, może być przecież
> ojca, babci, czy jakiegokolwiek innego opiekuna. Miłości tej najłatwiej
> i najnaturalniej szukać jednak u rodzica.
I właśnie o to chodzi.
Tyle, że dyskusja toczy się nad matką, a nie nad dzieckiem.
> Czasem niewiele trzeba, żeby zdała sobie sprawę, że jednak kocha.
Nie kwestionuję tego.
--
J
|