Data: 2017-05-01 02:19:08
Temat: Re: noze kuchenne
Od: Animka <a...@t...wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2017-04-30 o 23:26, Ikselka pisze:
> Animka <a...@t...wp.pl> wrote:
>> W dniu 2017-04-30 o 21:23, Ikselka pisze:
>>> Animka <a...@t...wp.pl> wrote:
>>>> W dniu 2017-04-30 o 14:32, Ikaelka pisze:
>>>>> Animka <a...@t...wp.pl> wrote:
>>>>>
>>>>>> gorąca woda nie szkodzi jabłkom?
>>>>>> Zobaczę jakie będa jak umyję płynem do
>>>>>> mycia naczń i wypłuczę gorącą, później zimną wodą. Jabłka, gruszki, a
>>>>>> nawet paprykę obieram itd.
>>>>>>
>>>>>>
>>>>>
>>>>> Nie, nie szkodzi - nawet dzisiejszym twardym jak kapusciane głąby
>>>>> winogronom. Myję tak też zieleninę i rzodkiewki. Trzeba tylko myć szybko
>>>>> lecz dokładnie - i natychmiast przełożyć do miski z zimną wodą, płucząc
>>>>> dokładnie i zmieniając tę wodę 3-4 razy. Na koniec w świeżej porcji zimnej
>>>>> wody pozostawić jeszcze na 15 minut (dla rozpuszczenia ewentualnych resztek
>>>>> środka myjącego - zwłaszcza kiedy użyto płynu do naczyń).
>>>>> Tylko ten sposób ma sens jeśli mycie owoców ma być rzeczywiście myciem i
>>>>> zabezpieczać przed żółtaczką i E.coli z brudnych rąk osób, które w
>>>>> hipermarkecie wymacały przed nami te owoce.
>>>>> Sposób polecony przez mikrobiologów.
>>>>
>>>> Zastosuję się.
>>>> Nie wiem jednak jaki to potem będzie miało smak, czy smak owocu zostanie,
>>>
>>> Przecież nie myjesz ich w środku, tylko na zewnątrz :-))
>>> Etap gorącej wody z płynem czy mydłem ma być krótki, ale z intensywnym
>>> "praniem" owoców.
>>>
>>>>>
>>>>> 70 procent ludzi wcale nie myje rąk (lub "myje" je tylko mocząc w wodzie)
>>>>> po skorzystaniu z WC. To mi wystarczy, abym opisane wyżej postępowanie
>>>>> uznała za zasadne.
>>>>
>>>> Mam taką paniusię koleżankę. Boi się wody jak święconej. Przestałam ją
>>>> zapraszać, wolę pogadać z nią przez telefon.
>>>> Jakis czas temu pokazalam jej w internecie zdjęcie mózgu jakiejs
>>>> kobiety, która miala w tym mózgu tasiemca. Nic jej to nie ruszyło,
>>>> infekcje też się do niej nie przyplątują.
>>>>
>>>
>>> Skoro boi się wody, to już i tak jest dostatecznie chora...
>>
>> Jak mam się z nia spotkać to wkladam do siatki czy torebki buteleczkę z
>> wodą święconą. Tak dla jaj. Ona o tym nie wie.
>>
>>
>
> Lepiej kup lateksowe rękawiczki lub antybakteryjne chusteczki :-))
Podawanie sobie rąk już wyszło z mody, więc rękawiczki nie są potrzebne.
Ciekawa jestem czy jakbym ją popryskała po cichu tą wodą to czy by nie
wpadła w jakiś szał i zaczęła się pienić.
Wiem, że ksiądz ją pogonił z kościola, a przecież powinien jej załatwić
jakiegoś egzorcystę, pomóc jej. EKG (jak jej robią) od razu się psuje,
ciśnieniomierz nie może jej zmierzyć ciśnienia, rodzice dosyć młodzi w
krótkim odstępie czasu umarli na udar mózgu, kot potem też umarł na udar
mózgu. Wszystkie jej kolezanki raptem dostają jakiegos wylewu, czy
polamania kości i też wkrotce umierają. Ona najpierw chodzi do nich do
szpitala jako dobra koleżanka. Ja ją znam od szczenięcych lat,
mieszkalyśmy niedaleko siebie, lubilam ją, ale teraz zaczynam się bać o
siebie i swoja rodzinę, żeby nic zlego im się nie stalo. Ja jakoś sie
trzymam i staram sie nie utrzymywać z nia kontaktu wzrokowego. Ciągle
się drapie w jednym miejscu na głowie, bo ma oponiaka (ale podobno
niegroźnego). Jak jej leca łezki tzn, że mogę później stracić
przytomność i upaść na równym chodniku. Zazdrościła mi wszystkiego,
zazdrościla dziecka, kochala sie w moim mężu, a on się z niej nabijał i
może jakieś złe fluidy do mnie wysyla. Niby miła, ale coś może kombinuje
w tej główce. Wyszła kiedyś za mąż, ale po miesiącu się rozwiedli.
Nienaruszona.
No dość już tych "banialuków" z mojej strony,
Dobranoc.
--
animka
|