Data: 2006-02-01 12:09:25
Temat: Re: nudzi si
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:drq749$4rj$1@atlantis.news.tpi.pl>
złośliwa <n...@u...to.interia.pl> pisze:
> No ale jak już pisałam - to trzeba chcieć a na razie gska na wszystko
> kręciła nosem.
Może to wszystko po prostu nie sprawdziło się w jej sytuacji.
Wątpisz w taką możliwość?
> rozumiem ze chciałaś dobrze ale Ci nie wyszło :) Mnie życie nie
> przerasta :)
Dlaczego więc oczekujesz i korzystasz z pomocy innych?
A może właśnie dlatego, że masz tę pomoc (w różnej postaci - nawet to, że
masz gdzie mieszkać jest pomocą) wydaje Ci się, że Twoje problemy same się
rozwiązują tylko i wyłącznie dzięki Twojej inwencji?
>> Idąc dalej tym torem Ty z kolei możesz zaproponować tatusiowi Niki
>> przyprowadzanie jej z przedszkola.
> mogłabym, no i ?
To dlaczego tego nie zrobisz, tylko angażujesz rodzinę?
A jednocześnie z sarkazmem proponujesz gsk socjalizację męża.
Znasz przysłowie o źdble i belce?
>> 24 godziny na dobę? Wszystkimi na raz? Wraz z innymi pracami
>> domowymi w trakcie tej opieki - pranie, sprzątanie, zakupy, obiady?
>> I były to dzieci w wieku od roku do pięciu lat?
> od 8 do 10 h, tak wszystkimi na raz, tak z praniem, sprzątaniem,
> przebieraniem, kąpaniem, ubieraniem. Dzieci w wieku 2-6 lat w tym
> dziewczynka głęboko upośledzona.
I robiłaś to wszystko sama jedna bez żadnej pomocy?
Plus zakupy, spacery, posiłki dla całej rodziny?
Z całym szacunkiem, ale naprawdę w to nie wierzę.
> bywa, ale taka jest praca w Domu Dziecka i nikt się nie skarży że nie
> może, nie daje rady. A każde dziecko potrzebuje maksimum miłości i
> zaufania i uwagi. To dopiero jest odpowiedzialność.
Taaaa, zwłaszcza, że po skończonej pracy można pójść do domu i bez żadnego
problemu oderwać się od tego na 16 godzin. Albo w ogóle rzucić wszystko w
diabły, gdy zabraknie sił. W domu, z własną rodziną nie da się tego zrobić.
I tu jest ta subtelna różnica, której zdajesz się nie zauważać.
>> Pastwisz się w tej dyskusji nad nieszczęsną dziewczyną,
> widocznie ktoś musi
Ach tak.
> Ile trzeba dać osobie propozycji żeby zdać sobie sprawę ze nie tędy
> droga ?
Nie wiem, ale doskonale rozumiem też, że nie każda rada i pomysł nadaje się
do zrealizowania.
I niekoniecznie dlatego, że jest się malkontentem.
Przypomnij sobie własne problemy z posiłkami Weroniki i jak wszyscy naokoło
usiłowali Ci wmówić, że przecież dziecko może jeść owoce i warzywa z ochotą,
więc jeśli nie je, to pewnie Tobie nie chce się o to odpowiednio zadbać.
>> Nie tłumaczyłaś. Bez przerwy powtarzasz jedynie, że to karygodne,
>> oburzające, żałosne.
>> Dlaczego? Proszę o konkrety.
> Proszę :
> "Bo dla mnie matka powinna i musi umieć zająć się swoimi dziećmi"
I pomoc z zewnątrz świadczy o tym, że matka tego nie potrafi?
Idąc takim tropem Ty również się na matkę nie nadajesz.
--
PozdrawiaM
|