Data: 2002-01-26 15:43:46
Temat: Re: odpowiedzialnosc
Od: p...@u...gda.pl (David Ciechanowicz)
Pokaż wszystkie nagłówki
>> Dylemat polegal na tym, ze naprawienie zwiazku nie da jej
>> szansy na rozwoj, ale zapewni szczescie na dlugie, dlugie lata.
>>To mi zabrzmialo, jak szczescie bedace stagnacja, a stagnacja to smierc.
>Smierc moze i powinna byc szczesliwa, ale dopiero u kresu ziemskiej drogi.
Spojrz na to co napisalem o rozwoju swoich potencjalow. On nie musi
miec potencjalu, zeby rozwinac sie psychicznie tak, zeby rozumiec
swoje problemy, itp.. Tak samo jak nie musi miec talentu by wziasc w
rece pedzel i malowac nim dziela przemawiajace do wszystkich. Jest on
bardzo dobrym biznesmenem, organizatorem i tzw. "dusza towarzystwa" i
czerpie z tego przyjemnosc. Bedac z Nia nie stanie sie budda, ale
dzieki Niej jego talenty beda sie rozwijac. To nie jest stagnacja.
>> Doszedlem do wniosku, ze nie kazdy
>> musi w zyciu non stop sie rozwijac, nie dla kazdego "dazenie do
>> nirwany" jest warte bolu i calej pracy jaka trzeba przy tym przejsc.
>Nikt nic nie musi. Podstawowym atrybutem czlowieczenstwa jest wolny wybor.
Fajnie by bylo, zeby tak bylo :-)
Wybor jest wolny, ale ograniczony. Nie zostanie Malyszem ktos kto wazy
90kg i ma 170cm wzrostu. Ale moze zostac jego trenerem :-)
Madrosc to rozumiec swoje ograniczenia i mozliwosci i dokonywac na tej
podstawie wyboru.
>Twoj wniosek w moim subiektywnym odczuciu jest proba zaklajstrowania
>ewentualnego poczucia zalu, niespelnienia, ktory moze sie pojawic u tej
>osoby, a ktory juz przewidujesz (?)
Mozliwe ze masz racje. Twki we mnie obawa, ze moze on poswiecic
kolejne miesiace swojego zycia na naprawe czegos co moze nie dac mu
szczescia pozniej. Za kilka lat on moze nawet nie byc w stanie
przyznac sie przed soba, ze tak naprawde wybral zla opcje. Zla w tym
sensie, ze "utknal" w zyciu. Naprawde tego nie wiem i stad moje
watpliwosci przy rozwiazywaniu tej sytuacji. Z drugiej strony jesli
teraz nie przekonuje go mozliwosc przezwyciezenia jego idee fix -
bycia z ta jedna osoba, to niech tego sproboje, nastepnym razem, oby
do niego nie doszlo, moze byc bardziej zdeterminowany by zmienic
siebie nie zwiazek i praca moze pojsc szybciej a moze i osiganie w tej
dziedzinie wiecej. Innym argumentem za takim rozwiazaniem moze byc, ze
gdyby teraz wybral "doskonalenie" siebie, to w pozniejszych momentach
zycia moglby zalowac tej decyzji. Szczegolnie gdyby nie mogl znalezc
innego partnera, z ktorym czulby sie dobrze.
> Moze ona potrzebuje wiecej czasu na
>dojrzenie do podjecia decyzji. Kazda decyzja, jaka podejmie bedzie sluszna,
>bo bedzie jej wlasna, pomimo ze komus moze wydawac sie, oceniac inaczej i
>kazda da jej mozliwosc dalszego rozwoju, nawet jezeli ona pod tym pojeciem
>rozumie jakis jeden jego aspekt.
Kazda decyzja, jaka podejmie bedzie sluszna, bo jej wlasna???
Rozumiem prawo do wolnego wyboru. Rozumiem ile piekno zycia straciloby
na idei, ze wlasna decyzja niekoniecznie bedzie sluszna, ale z tym
stwierdzeniem nie zgodze sie nigdy. Chyba, ze inaczej rozumiemy
pojecia "sluszna".
Jesli w moim zyciu jest osoba, ktora mnie non-stop niszczy, jesli nie
jestem zdrowy psychicznie i podejme decyzje o kupnie pistoletu i
zabiciu jej czy to bedzie sluszne? Moje zycie bedzie lepsze, zniknie
moj problem, podjelem moja wlasna decyzje, czy to bedzie wiec sluszne?
Jesli moi rodzice chca zebym zostal prawnikiem, a ja na zlosc im pojde
na ogrodnictwo, to czy bedzie to sluszne?
Dodajmy tylko, ze te decyzje podejmuja osoby z problemami i
nieuswiadamiajace ich sobie - czyli wiekszosc z nas.
Nie mowie o podejmowaniu decyzje za inne osoby. Ale cholera jasna
niech nikt mi nie mowi, ze "kazda decyzja jaka sie podejmie jest
sluszna bo wlasna".
Dla mnie sluszna znaczy dobra.
A nie widze nic dobrego, gdy neurotyk podejmuje decyzje majace na celu
podtrzymywanie wlasnego wyimaginowanego obrazu, gdy dziewczyna
zachodzi w ciaze, zeby zlapac chlopaka, gdy ktos tlucze innych, by
pokazac jaki z niego twardziel.
Slusznosc i wolny wybor dotyczy ludzi zdrowych. Tak samo jak
obywatelstwo w Rzymie dotyczylo tych, ktorzy starali sie dzialac na
rzecz kraju w ktorym mieszkali.
To tyle jesli chodzi o slusznosc :-) Nie bylo w tym zadnych
zamierzonych osobistych wycieczek, to kwestia moich przekonan.
pozdrowienia
Dawid
|