Data: 2002-01-26 15:43:32
Temat: Re: odpowiedzialnosc
Od: p...@u...gda.pl (David Ciechanowicz)
Pokaż wszystkie nagłówki
>Bardzo Cie prosze byś sprecyzował jakiego typu problemy masz na myśli.
>Wydaje mi się iż neurozy stawiasz zaraz obok problemów egzystencjalnych.
>:-?
>Nie mogę sie z tym absolutnie zgodzić, gdyż dla mnie pytania
>egzystencjalne...
>STOP
>nie będę argumentować dopóki nie wiem czy Cię dobrze rozumiem;-)
Ok :-)
Z olbrzymia przyjemnoscia jeszcze poprodukuje :-)
Neuroza i problemy egzystencjalne maja dla mnie to samo zrodlo. Sa
proba rozwiazania konfliktu nasze wnetrze i swiat wokolo. Upraszczajac
powiedzialbym, ze neurotyk podswiadomie rozwiazuje ten problem
wmawiajac sobie, ze jako czlowiek taki, siaki i owaki bedzie
szczesliwy i w bliskosci z "natura". Problemy egzystencjonalne ani nie
stoja do tego w kontrascie ani w zblizeniu. Istnieje mozliwosc, ze
neurotyk tez sie bedzie zastanawial nad tym, co jest sensem zycia i ze
celem jest bycie piekniejszym, inteligentniejszym, bla, bla, bla.
Natomiast czlowiek z problemami egzystencjalnymi bez problemow moze
wpasc w neuroze, gdyz zastanawiajac sie nad swoim celem w zyciu zdaje
sie na swoja inteligencje i kierujac sie nia postanawia podjac
decyzje, co do kursu swojego zycia. Obydwie sytuacje prowadza do celu
zycia wybranego, zdefiniowanego abstrakcyjnie w oderwaniu od
jednostki. Od jej osobistych mozliwosci. W tym widze podobienstwo.
Zauwazmy, ze zarowno neurotyk (mowie o takim stopniu neurozy jaki ma
70% ludzi) jak czlowiek z problemami egzystenstencjonalnymi sa
nieszczesliwi. Drecza ich te same pytania. Odpowiadaja na nie w rozny
sposob albo swiadomie albo nie i to jest roznica.
Ok - zeby nie bylo to dywagowanie o przyjemnosci plynacych z jedzenia
jablek a przyjemnosciach z gruszek wyjasnie jeszcze, co uwazam za
zdrowie psychiczne i cel zycia.
Zycie jest tu i teraz. Ja jestem tu i teraz, swiat wokol mnie tez. Za
dzien, za chwile, za rok to sie moze zmienic. To straszny trywializm,
ktory duzo osob wypowiada, ale niewiele go chyba rozumie.
Bardzo dobrze opisane jest poczucie chwili przez wegierskiego
psychologa (ktorego nazwiska nie pamietam, ale brzmi jak odlgos stada
zukow tracych o siebie pancerzykami podczas godow) w "Uroku zycia" czy
podobnie. Chodzi o uczucie przeplywu. O pograzenie sie w wykonywanej
pracy, przyjemnosci, wszelkiej rzeczy laczacej nasze wnetrze ze
swiatem wokolo. Czy to jest sluchanie muzyki, czy rozmowa z
przyjacielem, czy zmywanie naczyn, czy sklejanie samolocikow,
rozwiazywanie rownan matematycznych, jazda na nartach, wygniatanie
ciasta, pielegnacja roslin w ogrodzie, itd. w tej jednej chwili nie ma
mnie i nie ma swiata. W tej chili wykorzystuje to co mam w sobie by
oddzialywac ze swiatem. Nie mysle o tym, ze godzine temu uslyszalem
przykre slowo, nie nachodza mnie pytania po co to robie, czy dobrze to
robie, czy to ma sens, co autor chcial powiedziec, itp.. Takie chwile
doswiadczaja z nas wszyscy. Z takich chwil biora sie nasze hobby,
nasze przyjemnosci, koniki, zawody (o ktorych sie mowi - robi, to co
lubi), itp.. W takich chwilach mimo, ze nie zastanawiamy sie nad
sensem zycia, robimy cos i wiemy, ze to jest dobre, ze robimy dobrze.
Takie jest moja filozofia. Dlatego neurozy i problemy egzystencjonalne
sa dla mnie "rowne". Zastanawiamy sie, myslimy nad rozwiazaniami,
podczas gdy ich "nie czujemy". Nie wazne jaka decyzje podejmiemy,
nasza droga bedzie "wybrana" tylko przez czesc tego kim jestesmy, nie
przez nas, ale przez nasza inteligencje albo (co gorsza) przez nasze
srodowisko nie mowiac juz o chwilowym porywie uczuc :-)
Taka decyzja wg mnie nie prowadzi do nikad. Bo jak z kazda decyzja,
ktorej sie nie czuje we wnatrz przyjda chwile zwatpienia, zapytania "a
moze zle zrobilem?" i co wtedy? Znow czujemy sie podle, a czas
poswiecony na nasz wyimaginowany cel trudno nazwac wykorzystanym w
pelni.
>pozdrawiam ciepło
i viece versa ze specjalnym usmiechem na te zawieruche za oknem :-)
Dawid
|