Data: 2011-03-09 21:26:55
Temat: Re: olej czy smalec?
Od: "Dariusz K. Ładziak" <d...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik jagr napisał:
> Dokładnie tak.
>
> Smalec wcale nie jest tłuszczem w pełni nasyconym, jak niektórzy myślą.
> Nie mamy jednak niczego lepszego pod ręką.
> Tę fryturę, to skąd wziąć?
Zrobić. A najpierw Ćwierczakiewiczową poczytać. Frytura to nic innego
jak dokładnie klarowany łój wołowy - bierze się świeży łój, najlepiej
nerkowy, dokładnie płucze z resztek krwi, wrzuca do garnka, podlewa wodą
i grzeje aż się wytopi - na dnie ciągle powinno ozostawać trochę wody.
Następnie zbiera się łój z wierzchu, wlewa do drugiego garnka i grzeje
do osuszenia z resztek wody (jak zaczyna wyraźnie strzelać to już jest
dobry). Ważne w tym jest żeby etap wytapiania odbywa się ze stabilizacją
temperatury spowodowaną dodatkiem wody - ochroni to pozostałości
białkowe przed przypalaniem a etap dosuszania był prowadzony po
oddzieleniu czystego tłuszczu od resztek białkowych.
Zalety - frytura jest bardzo stabilna termicznie, nie utlenia się, nie
kopci. Frytura nie wsiąka w panierkę czy ciasto - w efekcie potrawy na
niej smażone wcale nie są tłuste, smażone na smalcu już są (znacznie
więcej smalcu wsiąka w panierkę jak frytury).
> A o olejach do smażenia zapomnijcie. I margarynach. Chyba, że chcecie sobie
> rozpieprzyć wątrobę.
> I nie tylko ją.
O margarynach to nie tylko do smażenia. Stare typy margaryn twardych
były uwodorniane (do tłuszczy nasyconych) na katalizatorze -
sproszkowanym niklu. Smacznego. Obecnie raczej się (zwłaszcza w tych
wszystkich "dietetycznych, bezcholesterolowych" smarowidłach) oleju nie
uwodarnia - prościej dodać gumy ksantanowej czy innego plastiku żeby
nabrało konsystencji bardziej stałej. Znów - smacznego.
--
Darek
|