Data: 2005-07-30 21:29:34
Temat: Re: pilne-jak wyposazyc dzieci na obóz?
Od: "Nixe" <n...@f...peel>
Pokaż wszystkie nagłówki
W wiadomości <news:dcfnqo$jur$1@news.onet.pl>
Iwon(k)a <i...@p...onet.pl> pisze:
> to idac Twoim tropem ;), powinien miec tyle par ile dni, bo moze sie
> tak zdarzyc, iz co dzien spodnie beda brudne a i uprac nie bedzie
> gdzie.
Teoretycznie tak, ale to skrajność (tak, jak skrajnością dla mnie jest
wzięcie tylko jednych spodni).
Ja wybieram złoty środek i biorę dwie pary.
> btw a nie widzisz rozicy, iz istnieje roznica miedzy brudna glowa a
> spodniami?
Owszem - głowę myjemy szamponem, a spodnie pierzemy w proszku.
Natomiast w kwestii estetyki (a raczej jej braku) i wątpliwych walorów
zapachowych, między brudnymi spodniami, a brudnymi włosami nie widzę żadnej
różnicy.
>> ale z pewnych przyczyn myje się te włosy częściej.
>> Z tych samych przyczyn zmienia się odzież na czystą.
> wlasnie, nie z tych samych.
To coś nowego. Ja myję głowę (ciało), bo jest brudna i spocona. Z tego
powodu też zmieniam odzież.
Ty kierujesz się jakimiś innymi kryteriami? Zaspokoisz moją ciekawość?
>> Chyba nie muszę tłumaczyć, jakie to przyczyny.
> chyba muszisz,
Jak wyżej.
Nie załamuj mnie.
> widze wlasnie, i dlatego mowie, iz przesadzasz jesli piszesz to
> wszytsko w kontekscie obozu wedrownego :)))
A może to Ty i Adam przesadzacie? Naprawdę nie znam osób (poza nielicznymi
wyjątkami, których towarzystwo omijałam szerokim łukiem), które na obóz
wędrowny, na żagle, generalnie na dłuższy okres "życia w terenie" zabierały
ze sobą jedynie jedną parę długich spodni. A już pranie i chodzenie w mokrej
odzieży w celu jej wysuszenia, to dla mnie jakieś kuriozum. No chyba, że dla
Was obóz wędrowny to jakiś rodzaj masochistycznego survivalu, gdzie celem
jest zmachać się jak koń, zasnąć w tych samych ciuchach, w których się
chodziło, wstać i ruszyć dalej nawet się nie umywszy (ewentualnie wyprać
spodnie i mokre nałożyć na siebie).
> to powiem Ci cos jesczcze bardziej strasznego- bylam kiedys na obozie
> wedrownym, i w schronisku nie bylo wody (male cienienie) i wyobraz
> sobie nie mylam sie w ogole!!! a bylam upocona niemilosiernie, bo
> caly dzien szlismy z plecakami.
To jest przypadek niezależny od nas - zdarza się i nie widzę w tym niczego
dziwnego. Ale gdybyś powiedziała, że celowo nie bierzesz do plecaka mydła i
szamponu, bo można przecież przeżyć dwa tygodnie bez mycia, a kosmetyki
ważą, to byłoby to dla mnie równie "mocne", jak wzięcie jednych spodni.
> warszawska do Czestochowy, to wiele wieczorow i rankow nie byl gdzie
> sie umyc, i nawet wlosow nie myalam ta czesto!!! rany, ale to bylo
> obrzydliwe, nie?
Owszem. Niemycie się przez kilka dni jest obrzydliwe. A Tobie to sprawia
przyjemność?
>> Adam napisał, że prawdziwym mężczyznom wystarczają tylko jedne
>> spodnie. Piszę więc, że mojemu mężowi nie wystarczają i pewnie
>> dlatego nie jest prawdziwym mężczyzną ;-)
> sama to napisalas :)))))
Napisałam to jako wniosek z wypowiedzi Adama.
> ale idac tym tropem ;) to ja musze byc
> prawdziwym mezczyzna - Mi wystarczyly jedne spodnie!!!! LOL
Idąc tropem Adama (bo nie ja to wymyśliłam) zapewne.
>> Dlatego właśnie uważam, że należy wziąć awaryjną odzież na
>> przebranie.
> tzn ile tej odziezy. bo chyba zaczniesz dochodzic do absurdu.
Na razie to Ty próbujesz dochodzić do absurdu proponując jedne spodnie na
każdy dzień.
A ja tylko mówiłam o odzieży awaryjnej. Spodnie nie ważą tony i można wziąć
lekkie, płócienne, lub dresowe portki właśnie na wypadek, gdyby te, w
których chodzimy wybrudziły się i trzeba byłoby je przeprać.
> co dziennie spodnie sie na obozie wedrownym brudza, bo nie siedzi
> sie w takiej wedrowce na fotelu, a i czesto idzie w blocku. trzeba by
> bylo miec tyle spodni ile dni gdyby ktos byl taki obrzydliwy jak Ty.
Widać AŻ tak obrzydliwa nie jestem i wydawało mi się, że pisałam, że 2
tygodnie, a nie kilka dni w brudnych spodniach jest dla mnie nie do
pomyślenia. Zauważ sporą różnicę w tych okresach czasowych.
Poza tym pierze się jedne - chodzi się w drugich, a pierwsze schną. Gdy
wybrudzą się te drugie, to nakłada się pierwsze. Nie trzeba brać 14 par
spodni, żeby wyglądać i czuć się czysto.
> Bo na obozie wedrownym, prac sie srednio da, bo nawet wysuszyc nie za
> bardzo mozna gdzie.
Jasne, bo na obozie wędrownym chodzi się non-stop 24 godziny na dobę :->
Co za problem wyprać w tym miejscu, w którym się myje, przytroczyć do
plecaka, a po dotarciu do schroniska, na camping itp. powiesić na sznurku,
na gałęzi, na lince od namiotu, w łazience na drążku - gdziekolwiek.
BTW - podobno świetnie można je również wysuszyć na własnych nogach :->
>> Jedne spodnie więcej nie stanowią jakiejś znaczącej różnicy w
>> ciężarze plecaka.
> ale i te jedne sie zbrudza na dzien nastepny...
Znów popadasz w skrajności. To jedno. A drugie jest takie, że nawet jeśli
się wybrudzą, to można je bez obaw wyprać, chodząc wtedy w zapasowych.
A ja jestem niezmiernie ciekawa co byś zrobiła w sytuacji, gdybyś faktycznie
pierwszego dnia upaćkała się keczupem albo ktoś wylał na Ciebie lepki sok
albo wybrudziła spodnie w powodu przesuniętej podpaski. Chodziłabyś w czymś
takim przez kolejne dwa tygodnie? Na to wychodzi, bo zapasu przeciez nie
zwykłaś zabierać. Zatem wrażenia z pobytu na obozie nieodparte :-/
> ja tez wiem, ale na obozie wedrownym jest to w miare normalne
> i uzalanie sie nad soba w takiej sytuacji zonacza tylko, iz na
> taki oboz sie nie nadaje taki osobnik :)
Jeśli chodzi o mnie, to bardziej nie nadaje się osobnik bez wyobraźni, a za
to z dziwnie pojmowanym bohaterstwem ("patrzcie tylko - wystarczą mi tylko
jedne spodni, a kij tam, że śmierdzę na kilometr, ale udało mi się
zredukowac ciężar plecaka do 2 kg i jestem teraz master of universe")
Ja się nie użalam, gdy muszę przejść w mokrych ciuchach, bo złapał mnie
deszcz, ale nie zwykłam chodzić w nich z premedytacją. Dlatego biorę zapas.
I nie użalam się, że niosę te pół kilo więcej.
> jw gdybys chciala byc taka czysta i malomasochistyczna musialbys miec
> coanajmniej kilka takich par, a nie "tylko jedna".
Bez przesady. To jest właśnie skakanie z jednej skrajności w drugą.
Napisałam już, że kilka dni w tych samych spodniach byłabym w stanie
przeżyć. Ale dwa tygodnie to już za dużo. A nawet jeśli, to i tak wolę mieć
zapas na wszelki wypadek i sytuacje awaryjne (keczup, sok, miesiączka).
Moja lista wyglądałaby teraz niemal tak, jak lista BasiZ - a tam są nawet
trzy pary długich spodni.
Chyba nie zaprzeczysz, ze BasiaZ na obozy wędrowne z racji swojego ogromnego
doświadczenia nadaje się idealnie.
> jak nalozysz czapke Z kupa na glowe.
A po co miałabym to robić?
>> Wiesz, nie zwykłam przeprowadzać takich eksperymentów.
> :))) to na pewno. mysle, ze jak widzisz kupe ptasia to uciekasz,
> i myjesz sie w spirytusie ;))
A Ty z uciechą babrasz się w niej paluszkiem?
[fajne są takie absurdy, prawda?]
>>> jesli nie mam ciuchow na przebranie celowo w nich chodze :)))
>> I znów wracamy do sedna sprawy. Co za problem pomyśleć o tym
>> wcześniej i wziąć zapas?
> tzn ile wg ciebie.
W zależności od typu 1-2 dodatkowe pary.
> bo Twoje argumenty sa imo niedorzeczne
Nie są niedorzeczne. Po prostu ich nie rozumiesz.
> i stosujac je trzeba miec co dziennie cos na przebranie.
To są tylko i wyłącznie Twoje interpretacje i Twoje wnioski.
Ja nigdzie niczego takiego nie napisałam i jestem co najmniej zaskoczona, ze
coś takiego w ogóle może przyjść komuś do głowy.
Zapewne biorąc ze sobą aparat na dłuższy wyjazd, zabierasz też zapasowe
akumulatorki, gdyby te w aparacie wyładowały się. Ale nie zabierasz przecież
całej tony tych akumulatorków (na każdy dzień, bo przecież codziennie mogą
się wyładować), lecz jeden zapas, który wkładasz do aparatu, podczas, gdy te
wyładowane wkładasz na noc do ładowarki. I przez cały wyjazd masz święty
spokój i naładowane baterie. Tak samo jest ze spodniami - biorę jedne na
zapas, a nie cały plecak.
> a ja z tych co byli na obozach wedrownych i wiedza jak jest.
Ja też bywałam i już wcześniej napisałam, że zasadniczo nie spotkałam ludzi,
którzy przez taki okres czasu łaziliby w jednych i tych samych ciuchach.
> to na pewno :))) bo inni na obozach z brudnymi spodniami to po
> prostu brudasy :)))))
To Ty to powiedziałaś.
BTW - Ty lubisz czuć się brudna?
> i nic sie nie stanie jesli sie jej nie wezmie na oboz wedrowny.
Ależ dla mnie to ktoś może sobie zabrać nawet jedną parę gaci i dwie lewe
skarpetki.
Piszę jedynie o własnych odczuciach.
> a imo jesli ktos ma takie podejscie jak Ty, to na takie obozy chodzic
> nie powinien, bo bedzi etylko niezadowolony, bo lazeinki z szuszarka
> tam nie ma.
A po co suszarka? Mnie wystarczy sznurek (który notabene też zawsze przy
sobie miałam) rozpięty m-dzy gałęziami.
--
PozdrawiaM
|