Data: 2007-04-08 21:12:43
Temat: Re: podsłuchy
Od: "Adam" <a...@b...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> A oto przykład, rodem z mojego własnego podwórka. Wykonuję danego dnia
> określone działanie w ramach moich obowiązków płynących ze stosunku pracy.
> Wiem jak je wykonać w sposób wystarczający. Ale wiem także, że mój znajomy
> prawdopodobnie zna sposób wykonania tego działania
> lepiej/efektywniej/szybciej/pewniej/bezawaryjniej. Sięgam więc po służbowy
> telefon i dzwonię do niego do domu celem uzyskania porady - w interesie
> pracodawcy przecież. Komórka nie odpowiada. No to dzwonię do domu.
> Niestety
> kumpla nie ma w domu, telefon odbiera jego chora żona, którą przy okazji
> pytam o
> zdrowie.
> Rozmowa służbowa, czy prywatna? A jak nie zapytam o zdrowie, to czy to coś
> zmieni?
Wielokrotnie byłem w takiej sytuacji. Zwykle szedłem do szefa i mówiłe:
"jest tak i tak - mój kumpel parę razy ten problem rozwiązywał, jest w tym
oblatany. Może zadzwonię do niego z sekraetariatu, póki spawa świeża i
zapytam go - pchniemy sprawę jeszcze dzisiaj." Jeśli szef wyraził zgodę -
sprawę załatwiałem. Jeśli nie, to wychodziłem z założenia, że skoro szefowi
na tym nie zalezy, to nie się co wpieprzać z inicjatywą. Jeśli zaś
kalkulaowałem w tym własny interes, to sobie wieczorem albo szedłem do
znajomego albo dzwoniłe z domu w tej sprawie i załatwiałem po swojemu - ale
w tym wypadku to był mój własny interes, chociaż pośrednio firmy - uważałem
jednak, że angażowanie w to swoich pieniędzy (czas, koszt rozmowy
telefonicznej) nie przynosi mi żadnej ujmy.
> Korzystając ze służbowego kompa wysyłam zatem z prywatnego konta mejla do
> kumpla z tym samym pytaniem.
> Użyłem firmowego komputera w sprawie prywatnej, czy służbowej?
Jak wyżej - wysyłałem jednak ze swojego kompa. Dlaczego? Ano dlatego, aby
nigdy nie dawać nawet cienia pretekstu do zarzutu żerowaniu na majątku
firmy. Ostatnie stać mnie na te parę groszy, aby pchnąć e-maila na swój
koszt.
AC
|