Data: 2011-03-17 20:17:18
Temat: Re: problem poświęcenia i ryzykowania
Od: Lebowski <lebowski@*****.net>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2011-03-17 20:35, Delfino Delphis pisze:
> Witam
>
> Kilkukrotnie w przeróżnych testach psychologicznych spotkałem się problemem,
> który występował w różnych formach, ale mniej więcej sprowadzał się do
> następującego wyboru:
>
> "Możemy na pewno uśmiercić jedną (dwie, trzy) osoby i na pewno uratować sto
> (dwieście, trzysta), albo zaryzykować np. z prawdopodobieństwem 50%
> uratowanie, bądź śmierć wszystkich."
>
> No i teraz moje pytanie - jaka powinna paść odpowiedź z ust zdrowej
> psychicznie osoby, bez żadnych skłonności psychopatycznych itp. ryzykujemy,
> czy nie?
>
> Otóż racjonalne podejście polegałoby na jakimś ważeniu np. uśmiercenie z
> prawdopodobieństwem 50% 100 osób, to tak jak uśmiercenie na pewno 50-ciu,
> więc nie należy ryzykować dla uratowania jednej osoby. Spotkałem się jednak
> z opiniami, że tak rozumuje człowiek ze skłonnościami psychopatycznymi, a
> zdrowy człowiek ryzykuje, aby uratować wszystkich (choć takie rozumowanie
> można sprowadzić do absurdu np. czy ryzykujesz życie całej ludzkości z
> prawdopodobieństwem 99% dla uratowania jednej osoby?).
>
> Podobno nawet takie procentowe ważenie opłacalności ryzyka ma jakąś swoją
> nazwę w psychologii. Czy ktoś z was się z czymś takim spotkał?
A nie wydaje ci sie, ze nie powinno sie ryzykowac nawet jednym, jedynym
zyciem kogokolwiek, poniewaz co jak co, ale zycie nie nalezy do zbioru
czegos, czy mozna ryzykowac i kazdy kto robi to nieumyslnie to jest
conajmniej nieodpowiedzialny, natomiast umyslnie to wlasnie swiadczy o
sklonnosciach psychopatycznych?
Poza tym czy tego typu rozwazania o ryzykowaniu zyciem wg ciebie nie
swiadcza o jakims zaburzeniu?
Bo odnosze wrazenie, ze jakos nikt normalny raczej nie robi takich
dylematow.
|