Data: 2009-07-29 20:19:39
Temat: Re: rola ojca
Od: "Chiron" <e...@o...eu>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "medea" <e...@p...fm> napisał w wiadomości
news:h4q8ld$hg2$1@nemesis.news.neostrada.pl...
> Chiron pisze:
>
>> Do wychowania człowieka, który bedzie potrafił kochać, dawać miłość- a co
>> za tym idzie- mieć asertywne relacje z innymi ludźmi niezbędne jest
>> wychowanie w miłości. OK- mogę się zgodzić, że brak tej miłości można
>> nadrobić później poprzez drogę rozwoju osobistego, jednak tacy ludzie to
>> raczej wyjątki.
>> Generalizując: jak ktoś nie był w dzieciństwie kochany- no to skąd ma
>> umieć kochać?
>
> Zaraz, zaraz... uważasz, że samotna matka nie potrafi okazywać dziecku
> miłości? Nie potrafi nauczyć go kochać? Nie posuwasz się za daleko?
No nie- niczego takiego nie twierdzę. Gdzieś to przeczytała? Pisałem, że jak
nie ma ojca (albo ma z nim patologiczne relacje)- i na dodatek matka też nie
będzie potrafiła jej kochać, to...
> Jestem w stanie zgodzić się, że samotny rodzic _może_ mieć problemy w
> nauczeniu dziecka relacji kobieta-mężczyzna, ale taki problem może mieć
> także dwoje rodziców. I, nie kryjmy tego, często tak jest. Teoretycznie
> różnica IMO polega na tym, że dziecko wychowane przez jednego rodzica nie
> ma żadnego wzorca (o ile nie znajdzie go np. obserwując inne rodziny) i
> może czuć się z tego powodu zawieszone niejako w próżni w tej dziedzinie,
> natomiast dziecko wychowane w rodzinie z obojgiem rodziców powiela
> najczęściej jakiś schemat relacji kobieta-mężczyzna wyniesiony z domu,
> który wcale niekoniecznie jest dobry, tylko po prostu jest jakiś.
Owszem, powiela wzorzec z własnej rodziny- co kilka razy napisałem. Tu
zgoda. Jednak nie spotkałem się z tym, żeby powielało wzorzec z obserwacji
czyjejś rodziny. Czy Ty masz takie obserwacje? Czy czytałaś o tym? Sorry,
ale pozwolę sobie nie zgodzić się z tym. Wzorzec jest w otoczeniu, w którym
się wychowuje- szczególnie w rodzinie. Nie ma ojca- nie ma prawidłowego
wzorca (jakiś- tam może być- przekazywany przez matkę. Przecież ona w sobie
jakiś wzorzec nosi).
> Albo chce na siłę ten schemat zwalczyć, jeśli czuje, że coś jest nie tak.
> Oczywiście pomijam tu przypadki, kiedy relacja między rodzicami jest
> bardzo dobra, bo nie o tych tu mówimy. A zresztą ile tak naprawdę znasz
> takich?
Jeśli chce na siłę taki schemat odrzucić, to - niestety...ślepy zaułek.
Kiedyś na warsztatach psychologicznych dziewczyna opowiadała o swoim mężu;
mając ojca alkoholika postawiła swojemu kandydatowi (zanim jeszcze dorosła-
już w dzieciństwie) jeden warunek: ma być abstynentem. Dorosła, wyszła za
mąż- facet wypisz wymaluj- jej tata- tylko że abstynent. No ale że się
psychicznie i fizycznie znęcał nad nią- no cóż- nikt nie jest doskonały.
>> Kolejna kwestia- brak jednego rodzica. Zostańmy przy tej szczególnej
>> relacji: córka- ojciec. Zakładając, że ojciec był, ale wcześnie umarł, i
>> tworzył z matką wspaniały związek- i tak matka ma zadanie nie lada, żeby
>> zastąpić w jakiś sposób wzorzec ojca- za który ta córka najpewniej wyda
>> się za mąż.
>
> Nie znasz takiego pojęcia w psychologii (czy psychiatrii nawet), jak
> "pozytywna reprezentacja ojca"? To jest wszystko to, co matka opowiada o
> zmarłym mężu, jaki tworzy jego obraz, jakim darzy go pośmiertnie uczuciem.
> Ja akurat mam taki przypadek w rodzinie - mąż mojej ciotki zmarł wcześnie
> osierocając jedynego syna w wieku bodajże 3 lat. Można przyjąć, że syn nie
> znał ojca w ogóle. Wyrósł na wspaniałego, opiekuńczego, dobrego chłopaka.
> Ożenił się w wieku 25 lat. Nie sądzę, żeby miał jakiekolwiek problemy z
> kobietami.
Przypominam: tu piszemy o relacji ojciec- córka. Poza tym- napisałem
podobnie: jest możliwe przekazywanie tego wzorca (pozytywna reprezentacja)-
jednak to nie to samo. Ale co zrobić- jak tego wzorca brak? Lepsze to, niż
nic...
>> Jeśli - oprócz braku ojca (lub przy patologicznym wzorcu i relacjach)-
>> jeszcze matka nie umie nawiązać prawidłowych (czyli: szczerych,
>> przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz wybaczeniem i
>> akceptacją) relacji z córką- ta będzie niechybnie mieć ogromne problemy z
>> relacjami z innymi ludźmi. Co może nastąpić? Dalej-
>
> Powiem tak - jeżeli matka "nie umie nawiązać prawidłowych (czyli:
> > szczerych, przepełnionych prawdą, miłością i wsparciem oraz
> wybaczeniem i akceptacją) relacji z córką", to obecność ojca niewiele tu
> pomoże. Niestety. Chyba że ten ojciec będzie naprawdę kimś wyjątkowym,
> będzie sobie zdawał od początku sprawę z sytuacji i będzie ten brak dobrej
> relacji z matką córce rekompensował. Nie wierzę, że wiele jest takich
> przypadków.
OK- ale są. Nawet, jak matka będzie najgorsza- ojciec będzie wyrozumiałym i
opiekuńczym dla swojej córki- nie poniesie ona wielkich szkód w psychice,
które by rzutowały na jej dalsze życie. Czy jest wielu takich mężczyzn? Nie
wiem. Jednak - jak mi się zdaje- w przeciwieństwie do Ciebie- jestem
optymistą:-)
>> nie znam tej sytuacji. Jednak - sądząc z opisu i moich doświadczeń- osoba
>> taka nie potrafiąc nawiązać relacji z innymi (mężczyznami w
>> szczególności)
>
> Ta koleżanka, o której ja piszę, nawiązuje świetne relacje z innymi
> ludźmi, głównie dzięki swojemu poczuciu własnej wartości, samodzielności,
> niezależności oraz dzięki rzadko spotykanej empatii, umiejętności
> społecznych.
Tak, jak pisałem- nie znam jej. Pisałem ogólnie. Nie mam najmniejszego prawa
w tej sytuacji Ci nie wierzyć. Poza tym- napisałem- idąc drogą rozwoju
osobistego- można wszystko nadrobić.
>> Niezależność i poczucie własnej wartości- tak. Jednak prawdziwe, a nie
>> maskujące samotność.
>
> Generalizacje bywają straszliwie krzywdzące. Kiedy zafiksujesz się na
> jakimś poglądzie, wtedy jesteś w stanie wszystko naciągnąć, żeby ten
> pogląd obronić, ponieważ człowiek lubi trwać w przeświadczeniu, że ma
> rację. Miej to na uwadze.
Ależ nie- już odpowiedziałem powyżej. Teraz Ty generalizujesz. Jeśli chodzi
o mnie- często nie mam racji. I wiesz co- wcale nie różnię się tym od
innych:-)
serdecznie pozdrawiam
Chiron
|