Data: 2006-08-23 12:33:31
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: Immon <"po_kropce_i_bez cyfr.immon999priv"@wp.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia 23 Aug 2006 09:29:22 +0200, el Guapo napisał(a):
> 'Okazja czyni złodzieja' - kobieta wcale ne musi wychodzić potańczyć z
> nastawieniem bzyknięcia się - ba - może czuć do takiej supozycji wewnątrzną
> niechęć, ale parę drinków, odpowiedni facet, atmosfera, chęć odreagowania
> drobnego zatargu z partnerem i ... wszystko się może zdarzyć.
Otóż to, dlatego w zasadzie należy ufać, ale klapki na oczach też nie są
wskazane. Jeśli facet dobrze zna swoją kobietę i wie, że ona idzie do
koleżanki na chatę na wyłącznie babską imprezę to niewiele ryzykuje. Jednak
jeśli ta babska impreza ma się odbyć w restauracji z dancingiem to wiadomo,
że kobiety będą tańczyć z facetami. Czyli mamy sytuację, w której podpite
kobiety tańczą z obcymi podpitymi facetami. Muzyczka przygrywa, męski,
pewny siebie, przystojny facet wspaniale prowadzi w tańcu, czarująco się
uśmiecha, zaczyna szeptać coś do uszka, przytula coraz śmielej. Po kolejnym
tańcu przysiada się do stolika i dyskretnie łapie ją za rękę. To przecież
jeszcze nie zdrada, zresztą koleżanki też są z facetami, więc żadna na
żadną nie doniesie...Teraz przesuwa rękę po udzie, ale nikt tego nie widzi,
to będzie nasza słodka tajemnica, zresztą jestem wstawiona i mogłam tego
nie zauważyć...No nie...normalnie się podnieciłam...facet jest boski...
Okazuje się, że jest kawalerem i mieszka sam - zaprasza na drinka, ma
świetny sprzęt audio i wspaniałą kolekcję płyt. Dał mi już numer komórki.
Przecież nie będę z nim uprawiała seksu - męża swego nie zdradzę, co to to
nie, ale muzyki posłuchać chyba można? Pewno będzie się do mnie dobierał -
och jak ja to lubię, ale będę się opierać... :)
Pozdr.
--
Immon
|