Data: 2006-09-15 19:05:39
Temat: Re: stanowcze T/N dla wychgodzenia dziewczyny z kolezankami na tance
Od: "elGuapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
(...)
>
> CZESC III: Dlaczego uprzedzenia homofobiczne nie moglyby wyewoluowac?
>
To zawsze kocham najbardziej:
"maszyny cięższe od powietrza nigdy nie będą latać!"
"640 KB RAM wystarczy każdemu!"
"Paryż zostanie zasrany końskimi odchodami!".
Ale Ty już przecież raz co najmniej dałeś dowód tego ograniczenia
umysłowego indukowanego pychą.
> 0) powtorze za czescia I:
> Biorac pod uwage typowa biologiczna "oszczednosc", kombinatoryczna
> prostote i modulowosc oraz zasade brzytwy Ockhama, sklaniam sie ku
> tezie, ze homofobie mozna wyjasnic typowa, nieswoista zasada
> "pre-przekonan" sprzyjajacych uprzedzaniu sie do "innosci i obcosci",
> przy zalozeniu ze poczucie owej "innosci i obcosci" moze byc wzmacniane
> ideologicznie.
> Nie ma zadnych powodow by postulowac mozliwosc wyewoluowania
> *specyficznie* homofobicznych "pre-przekonan".
>
> 1) Patrzac schematem opisanym w czesci II nie widze zadnych powodow by
> zakladac, ze homofobia mogla przynosic homofobowi jakiekolwiek korzysci.
>
Jakie bezpośrednie korzyści delfinowi przynosi wyławianie innych
delfinów?
>
> 2) Jesli nawet homofobia przynosila homofobowi jakies korzysci, to przy
> niklej frekwencji homoseksualistow w populacji (nie widze powodow, by
> zakladac ze kiedys byla ona wieksza), IMHO presja selekcyjna na
> utrwalanie specyficznej homofobii byla daleko zbyt mala.
>
A ile razy w swoim zyciu na wolności delfin ma szansę zetknąć się
z tonącym innym delfinem? Ta presja także wydaje się znikomo mała,
a jednak instynkt wyławiania tonących 2-metrowych, smukłych
kształtów w delfinach wyewoluował. Ty chyba nie doceniasz geniuszu
dziedziny, którą wielbisz.
> 3) Jesli nawet homofobia przynosila homofobowi jakies korzysci, to nie
> widze powodu by postulowac potrzebe istnienia *specyficznych*
> homofobicznych "pre-przekonan", wszak IMHO standardowy system
> "pre-przekonan" skierowanych przeciwko "innosci i obcosci" dodatkowo
> sprzezony z "modulami ideologio-nosnymi", jest do wygenerowania
> homofobicznej psychiki wystarczajacy.
>
Oczywiście, iż natura buduje z tego, co ma pod ręką i nie wywarza
otwartych drzwi - ma pod ręką ogólny pakiet uprzedzeń, nieufności
wobec inności, to i hipotetyczną homoniechęć na niej mogła
pobudować. Hipoteza wyewoluowania homoniechęci nie mówi nic o tym z
czegóż miałaby ona wyewoluować, a tylko w jakim celu.
Zupełnie nie rozumiem, czmuś się przyczepił do tego, iż
homoniechęć musiałaby niezależnie od pakietu uprzedzeń
wyewoluować? Ja tylko stawiam hipotezę, iż natura mogła nam
wyewoluować nerkę, a nic nie mówię o tym, czy owa nerka
wyewoluowała z tych samych komórek, z których rozwija się ucho, czy
z tych samych komórek, z których rozwija się żołądek.
>
> 4) Postulat, jakoby homofobia sluzyla jako mechanizm ochrony potomstwa
> przed homoseksualistami (de facto poprzez jakies formy praktyk
> dyskryminacyjnych/przesladowczych) w celu ustrzezenia go przed
> "zarazeniem" sie od nich homoseksualizmem jest calkowicie bezpodstawny.
Jest sensowny nie mniej, niż, wyławianie opadających smukłych
kształtów ok. 2-metrowej długości u delfinów. Żaden delfin nie
wynosi z niego bezpośredniej korzyści.
> Nie ma naukowych dowodow na "zarazliwosc" homoseksualizmu, sa dowody na
> inna jego determinacje.
Przesłanki, a nie niepodważalne dowody wyjaśniające wykształcanie
się homoseksualizmu w pełnym jego spektrum. Nie ma bezsprzecznego
dowodu, iż homoseksualizmem nie można się 'zarazić'.
Ponieważ status quo jest takie, iż homoniechęć wydaje sie cechować
całkiem ładny kawałek populacji (gdyby było inaczej nie byłoby tej
dyskusji, jak i walki gejów o równouprawnienie, czy co tam sobie
aktualnie wymyślili), więc to na homofilach spoczywa obowiązek
udowodnienia (rozwiania wątpliwości homoniechętnych), iż
równouprawnienie gejów nie spowoduje istotnego zachwiania proporcji
homo-hetero, podobnie jak na wprowadzającym nowy lek spoczywa
obowiązek przeprowadzania gruntownych badań jego nieszkodliwości.
Założę się, iż dopiero w przypadku nieuniknionej śmierci,
przytłaczająca większość ludzi odważyłaby się spróbować
specyfiku o którego dobroczynnych skutkach istniałyby jedynie
przesłanki tak szczupłe, jakie mamy za wrodzoną naturą
homoseksualizmu i który wzbudzałby takie podejrzenia odnośnie
negatywnych skutków, jakie ona również wzbudza.
> Gdyby nawet homoseksualizm byl "zarazliwy", to znacznie skuteczniejsza i
> prostsza do wyewoluowania metoda zabezpieczenia sie przed nim bylaby
> taka modyfikacja systemu determinacji orientacji seksualnej, ktora
> gwarantowalaby "odpornosc" na "zarazenie". Znacznie latwiej jest
> modyfikowac istniejaca juz ceche (tzw. pre-adaptacje) niz wyewoluowywac
> nowa.
>
a) Dlatego natura pewnie wyewoluowała homoniechęć bazując na
ogólnej niechęci do inności.
b) Dla nas i wielu innych zwierząt również znacznie korzystniejsze
byłoby wyewoluowanie odporności na jad węży i pająków, a jednak
zamiast tego wyewoluował strach i instynkt ucieczki przed nimi. Jaka
głupia ta ewolucja, że się Ciebie nie chce słuchać.
BTW to kolejna cecha lewaków mentalnych (postaram się dochować
wierności temu terminowi) - ta nieograniczona pycha, iż wie się
lepiej od samej rzeczywistości, jak powinna ona wyglądać, od samej
ewolucji - w którym kierunku powinna ona zmierzać i jak działać.
Pewnego dnia lewactwo wprowadzi przymusowe stymulowanie rozwoju skrzel
u ludzi, bo przecież to dla dobra ludzkości - bez nich można się
utopić, a woda zajmuje aż 3/4 powierzchni naszej planety...
>
> 5) U gatunkow w ktorych behawior homoseksualny jest (bardzo) powszechny
> (bonobo, owce) nie obserwuje sie zadnego behawioru homofobijnego, co nie
> daje podstaw do twierdzenia iz taki behawior moze przynosic biologiczne
> korzysci.
>
a) To taka jakby antytautologia - skoro behawior seksualny jest
pośród tych zwierząt powszechny, to nic dziwnego, że nie obserwuje
się tam behawioru homoniechętnego: jednostka ze wszczepionymi dwoma
przeciwstawnymi instynktami zginęłaby szubciutko rozszarpywana nimi.
Najlepszym dowodem, aby go tam nie szukać jest właśnie fakt, iż
akurat w tych gatunkach natura wyewoluowała naturalną 'homofilę'.
natura nie tworzy organizmów 'wewnątrznie sprzecznych', a może
raczej tworzy, tylko dobór naturalny je szybciuteńko eliminuje.
BTW. W "Rodzinnym gnieździe" podane są przykłady takich pułapek
sprzecznych wyzwalaczy (wspominana przeze mnie "czapla" chociażby).
b) Pytanie czy wogóle jakiekolwiek badania pod kątem poszukiwań
pośród zwierząt behawioru homoniechętnego były prowadzone. Jeśli
nie, to nic dziwnego, iż go nie zaobserwowano.
Pozdrawiam
EG
|