Data: 2008-10-06 20:54:04
Temat: Re: ważne aspekty drabiny partnerskiej
Od: Jax <7...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 5 Oct 2008 21:36:40 -0700 (PDT), glob napisał(a):
> Jax-moze i nie ma dowodów na nieistnienie reinkarnacji,ale z
> obserwacji wynika ze takie mniemania pojawiaja sie,z powodów
> zyciowych.To tzw.ucieczka od zycia i jego problemów.
Jak dla mnie to lepsze zrozumienie życiowych problemów, bo wiem z czego one
wynikły i mogę szacować jakie będą w przyszłości. W sumie sutuacja z
całkowitym brakiem pojęcia o wcześniejszych życiach to szansa na świerzy
start (w dzieciństwie i wczesnej młodości) i jak wszyskto gładko idzie, to
rzeczywiście nie ma co się martwić o to co już dawno zapomniane. Problem
pojawia się wtedy, gdy dobrze nie idzie i nie wiadomo dlaczego. Normalne
cywilizacje mają sprzęt do oglądania przeszłości, a nawet przyszłości -
jednak ograniczeniem jest ogromna ilość dostępnego materiału i mała ilość
czasu jaki można przeznaczyć na grzebanie w tych sprawach. Ja takiego
sprzętu nie mam i nie potrzebuję, wiem dość, a nawet trochę więcej, nie
przeszkadza Mi to bo priorytetem dla Mnie jest życie obecne.
>Lek który za
> pomoca wymyslnych koncepcji,próbuje odnalezc poczucie
> bezpieczenstwa.
Czy coś jest wymyśloną herezją czy faktem obiektywnym trzeba osobiście
roztrzygnąć i jakoś z tym roztrzygnięciem żyć. Z tego co wiem z
przyjmowanych postaw jest rozliczenie po śmierci (Mnie osobiście najbardzie
intryguje określoność przyszłości i konieczność tłumaczenia z tego co się
robiło - jaka logika za tym stoi???).
>Bardzo czesto pojawia sie nadinterpretacja rzeczy,by
> dla potrzeby bezpieczenstwa okreslac rzeczywistosc,która sie wymyka.
Nie wiem czy to dotyczy reinkarnacji, bo w sumie można by się bać tego co
może się stać po śmierci, bo nie wiadomo gdzie sie trafi (nie wiadomo
ludziom na Ziemi).
Może jestem tendencyjny, ale dostrzegam u Ciebie czarnowdztwo
charakterystyczne dla opracowań psychologicznych. W wolnych cywilizacjach
dobra świadomość przeszłych i przyszłych żyć dodaje kopa na rozpęd zamiast
wzbudzać uczucie błogiego spokoju. Tam jedni intensywnie pracują nad jak
najlepszym wykorzystaniem możliwości własnych i cywilizacyjnych - bo
wiedzą, że się urobili po pachy żeby tam trafić i trzeba charować
(fizycznie i umysłowo) jeszcze więcej żeby tam się utrzymać, a inni ludzie
dziesięcioleciami intensywnie przygotowują się do kolejnego wcielenia w
gorszych cywilizacjach, tak by wyrobić sobie nawyki, które ograniczą
negatywny wpływ otoczenia na ich przyszłe życiowe postawy. Nie wiem nic o
tym, żeby ktoś pod wpływem rzeczywistej wiedzy o swojej przeszłości
odpuścił sobie sprawy doczesne i spoczął na lurach. Na ciągłe dumanie o
przeszłości też w praktyce nie ma czasu, a w rzeczywistości nie jest to
wcale jakoś superatrakcyjne.
z totaliztycznym salutem
Jax
|