Data: 2003-06-26 06:25:40
Temat: Re: [z cyklu: oczekiwania względem TŻ] chandra
Od: "j...@j...biz" <j...@j...biz>
Pokaż wszystkie nagłówki
On Fri, 20 Jun 2003 11:53:05 +0200, Hanka Skwarczyńska
<a...@w...pl> wrote:
>Użytkownik <j...@j...biz> napisał w wiadomości
>news:muv2fvc9g9hnk5dk7upe9f9gajhn3bkiam@4ax.com...
>> On Wed, 18 Jun 2003 10:50:38 +0200, Hanka Skwarczyńska
>> <a...@w...pl> wrote:
>>
>> [...]
>> >Ale oczy ma.
>>
>> Znaczy, domyslec sie, czego zona chce, powinien?
>> Powinien dojrzec, chociaz ona ma pokerowa twarz
>> i ani slowem pisnie, ze cos jej po glowie chodzi?
>
>O ile pamiętam (to było jakiś milion postów temu, mogło mi się
>pokręcić), chodziło mi o to, że na podstawie opisu Justsingle
>można domniemywać, że Jej TŻ miał przesłanki do stwierdzenia, że
>butelka wina to nie jest to, co Jej sprawi największą
>przyjemność.
Zdaje sie, ze znowu w subtelny sposob zmieniasz temat:
z ogolnego ("powinien domyslec sie, czego zona
oczekuje") na konkretny przypadek justsingle.
>>
>> [...] Nie bierz ty "mojej" czy "mezczyzn" strony,
>> poradzimy sobie.
>
>Ani mi to przez myśl nie przeszło. Wzięłam stronę kobiet, którym
>marzy się raz w życiu garstka konwalii od kwiaciarki na rynku, a
>ich mężczyźni wyśmiewają te marzenia, tłumacząc, że faceci nie
>są zdolni do wpadnięcia na taki pomysł, a zresztą jak chce te
>konwalie, to niech sobie sama kupi.
Marzenie czy nie, ja czuje sie jak pajac grajac w takie
gierki - mam trafic w oczekiwania niemalze w ciemno,
a jak nie, no to katastrofa.
Przychodzi kupujacy samochod do znajomego dealera:
K: chce samochod
D: jaki?
K: domysl sie, nie znasz mnie? taki, zeby mi sie podobal
D: no konkretne preferencje to sa osobiste, jakie samochody
podobaja ci sie?
K: alez mnie znasz! zalezy ci na mnie jako na przyjacielu
przeciez, rusz troche wyobraznia!
D: sedan, kombi, jeep? czerwony, niebieski, czarny? jaki?
K: ...
D: no?
K: ...
D: czemu milczysz?
K: ta wymowna cisza swiadczy o tym, ze chcialbym
niespodzianke, a nie prosic sie o prezent
D: skad mam wiedziec, ze ta niespodzianka trafi
w twoje gusta?
K: jestes moim przyjacielem przeciez, znasz mnie?
D: ... <nie odwaza sie powiedziec, ze pod wzgledem
gustow specjalnie go nie rozumie>
>> [...] Trzeba tylko, zeby cos o tym komunikowala
>> - i nie dokladnie w dniu okazji, tylko co jakis
>> czas.[...]
>Ja już pomijam taki drobiazg, że to niestety nie zawsze działa
>(poprawka: w całym moim życiu nie zadziałało ani raz).
A ile razy tak naprawde probowalas? Raz, w tym opisanym
przypadku? I skad gwarancja, ze trafilo/trafialo to akurat na
osobe, ktora w ogole miala ochote w jakikolwiek
"wspolpracowac", ze szczera rozmowa czy bez?
>Ale -
>kolejny raz powtórzę - mnie nie chodzi o to, że facet ma psi
>obowiązek się domyślać, co kobieta by chciała, a jak nie, to się
>nie nadaje do zabawy. Mnie chodzi o to, że kobiecie _ma_ _prawo_
>być przykro, że jej facet nie wpadł na pomysł wcale nie taki
>znowu oryginalny i niewykonalny, na który bez problemu wpada
>duży procent męskiej populacji.
Np. jaki? Ograne kwiaty, czekoladki, wino? Zle, bo ograne.
Cos wymyslnego i superoryginalnego? Co wlasciwie? Wolalbym
toalety czyscic niz meczyc sie z czyms tak niejasnym, potem to i tak
najczesciej nie wychodzi, a facet wychodzi na idiote, w najlepszym
razie kobieta, zeby oszczedzic mu urazy bez przekonania mowi
dziekuje, a potem on stara sie jak najszybciej o tym zapomniec.
Sama radosc.
>I jeszcze raz: nie przekonuję
>nikogo, że gadanie nie ma sensu, bo powinien tak sam z siebie, a
>jak nie, to niech się wypcha. Próbuję natomiast przekonać kilka
>osób, że potrzeba doświadczenia jakiegoś romantycznego,
>_spontanicznego_ gestu nie jest tak irracjonalna, jak się wydaje
>tym, którzy jej nie odczuwają.
Niechze nie bedzie irracjonalna, prosze bardzo - de gustibus...
Ja tylko twierdze, ze wiekszosc facetow (na oko 70%-80%) nie ma
pojecia, co i jak z tym zrobic i chetniej poszliby rowy kopac, niz
meczyc sie z takim wielkim znakiem zapytania. Stad najczesciej
wybieraja cos znanego i bezpiecznego, zeby miec juz z tym swiety
spokoj.
===============================
..define the riddles of my mind
nothing is really as it seems
|