Data: 2003-02-21 16:01:13
Temat: Re: zamieszkac razem?
Od: Mała Mi <p...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "boniedydy" napisała ...
> /.../ po prostu udzielał odpowiedzi na pytanie zadane mu na grupie.
> Przygważdżanie go za to wydaje mi się niepotrzebne.
E tam zaraz przygważdżanie. ;-)
Ale to nie było tak, ze ktoś go tutaj zapytał, "co będzie jak",
a on rozsądnie odpowiedział.
Miranka zwróciła uwagę, że wtedy, gdy się już razem zamieszka,
to ewentualne rozstanie jest już trudne i bolesne, na pewno
trudniejsze i boleśniejsze niż w przypadku pary po prostu
"ze sobą chodzącej".
Na co padła odpowiedź:
> Nie jest trudno. Rozstaniemy sie, gdy ktores z nas z tym drugim nie
> bedzie chcialo juz mieszkac. Wiec raczej wyprowadzka bedzie ulga.
Rozsądne i wyważone ?
A może jednak z lekka cyniczne ?
I nie do końca pasujące do deklarowanej "wielkej miłości" ?
Poza tym Mastercook już w pierwszym poście (absolutnie
przez nikogo nie pytany) wyłożył dosyć szczegółowo,
jak to bedzie, jeżeli jemu sytuacja przestanie odpowiadać
albo gdy ona znajdzie sobie innego.
Może to i rozsądne, wyważone oraz dalekowzroczne,
ale ja bym wszystkim zakochanym życzyła jednak
trochę więcej idealizmu.
Szczególnie tym nastoletnim.
Bo jak ktoś w wieku 19 lat nie ma już złudzeń,
to strach się bać, co powie w okolicach 30-tki.
Pozdrawiam !
Mała Mi
|