Data: 2002-09-23 07:33:53
Temat: Re: zdrada
Od: "Aisza" <a...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Witajcie... jestem tu nowa i wlasnie zaczelam sobie przegladac Wasze
> dyskusje..Najdluzej zatrzymalam sie przy poscie MArysi o
> kochance..Komentarzy tam bez liku, wiec swoj sobie odpuszcze...Moze powiem
> tylko jedno: wydaje mi sie, ze zdrada nie jest tylko wina jednej osoby,
> musiala byc jakas jej przyczyna...Ale jesli juz do niej doszlo...to tak
> naprawde najwieksza zdrada jest to kiedy partner sie o niej dowie...to
> znaczy, ze zdradzajacy za malo szanuje partnera, skoro nie robi
> wystarczajaco wiele, by oszczedzic mu tego bolu, kiedy o zdradzie sie
dowie.
> I dotyczy to zarowno mezczyzn jak i kobiet. Choc kobiety sa chyba lepsze w
> ukrywaniu swoich romansow... I jeszcze jedno... mowiac o zdradzie od razu
> wini sie zdradzajacego i te trzecia osobe...A przeciez wszyscy jestesmy
> tylko ludzmi i kazdy pragnie byc kochany... No i powiedzmy kobieta
pokochala
> takiego mezczyzne, ktory jest juz zajety.. chca byc razem.. a tu wszyscy
> ocenaija, ze to ta zla, bo rozbila rodzine... a facet ma dylemat.. bo zona
> grozi mu na przyklad samobojstwem, jesli odejdzie...I dziwic sie, ze facet
> ma problem z podjeciem decyzji?? I tak realizm zabija to co bylo piekne..
Szczerze powiedziawszy mam nadzieję, że Maria nie przeczyta twojego listu,
bo otuchy to on jej nie doda. Postaw się w jej sytuacji!!! Są małżeństwem
koło 20 lat a ona tu nagle znajduje maila, z którego dowiaduje się, że jej
mąż ma kochankę. Pomyśl trochę, jak Ty byś się czuła!!! Z listów Marii
wynika, że nie miała lekkiego życia w małżeństwie, mimo to jej miłość do
męża
pomogła jej przezwyciężyć wszystkie przeciwności losu. Skoro jej mąż pił i
przestal, to jest to dowód na to, że na małżeństwie i dziecku mu zależało.
Romans przed nią ukrywał, gdybyś czytała uważnie, to zwróciłabyś na to
uwagę. Co do winy - z listów Marii wnioskuję, że jej jedyną winą jest to, że
całe życie podporządkowała mężu i życie by za niego oddała. Mam też
wrażenie, że jej mąż ma trochę problemów ze sobą, co moim zdaniem zostało
wykorzystane przez obecną kochankę, którą obarczam winą za problemy tego
związku. Z twego listu mogłabym przypuszczać, że to ty jesteś tą kochanką,
albo rozbijasz inną rodzinę. Sama powiedziałaś, że każdy ma prawo kochać i
być kochanym, ale trzeba do tego też być człowiekiem i wiedzieć, że miłość
może być przyczyną bólu i cierpień innych ludzi. W tym wypadku żona nie
grozi mu ani samobójstwem ani niczym innym, tylko daje wolną rękę. A skoro
on jeszcze nie odszedł z domu to znaczy, że coś go jeszcze tam trzyma!
Ja życzę Marii pomyślnego zakończenia sytuacji i dużo sił i wiary w siebie.
Wierzę, że wszystko się ułoży i że w końcu coś oświeci jej męża i dojrzy,
jaką ma cudowną żonę.
Aisza
|