Data: 2004-11-17 14:46:09
Temat: Re: zdrada-jak budować na nowo?
Od: Andrzej Garapich <garapich malpa isez kropka pan kropka krakow kropka pl a t...@t...zmyłka>
Pokaż wszystkie nagłówki
Wed, 17 Nov 2004 15:25:56 +0100, Eulalka <e...@k...pl> pisze:
>Tu się z Toba nie zgodzę.
PO to jest ta lista, prawda?
>Dla dziecka lepiej by rodzice sie kochali,
>szanowali i stwarzali pczucie bezpieczenstwa.
Ok. To sytuacja idealna. Ale cos sie psuje, okazuje
sie, ze nie kochamy osoby, z ktora splodzilismy dziecko.
Dziecko i tak sie o tym dowie (w idealna gre nie wierze).
No i co natenczas? Czy lepiej pozbawiac go takze
"pozorow" domu? Uwazam, ze lepiej, zeby te pozory
mialo. Drobnomieszczanstwo? Moze......
>Nieszczęśliwi ludzie, zgorzkniali, skłóceni, czy
>też ofiary własnego poswięcenia czasem bardziej
>szkodzą dziecku niż samotny, samodzielny, ale
>szczęśliwy rodzic.
Tak. A co kiedy ów samotny rodzic staje się zgorzkniały,
kłotliwy i ofiarą losu? Gdzie jest napisane, że większośc
będzie taka jak w twoim modelu?
>Nie mówiąc juz o możliwości stworzenia drugiej
>rodziny gdzie dziecko może wyrastac w atmosferze
>miłości, szacunku i zrozumienia.
Eulalka, sorry że powiem coś osobistego, ale inaczej
nie mogę: To, że Ty masz wspaniałego TŻ-ta, który jest
świetnym ojczymem nie swoich dzieci nie oznacza, że zawsze
tak jest. Często bywa odwrotnie, dzieci z pierwszego związku
czują się okropnie, niepotrzebne, wręcz mają wrażenie, że
przeszkadzają szczęściu swoim rodzicom. Oczywiście nie
pokuszę się o spekujacje procentowe, ale to nie jest tak,
że Twoich TŻ-ów jest tak dużo.
Przepraszam za wycieczki osobiste.
pozdrawiam serdecznie
Andrzej Garapich
--
Kto w młodości był socjalistą
ten na starość będzie świnią
|