Data: 2006-10-22 09:04:58
Temat: Re: złe zachowania nabyte w przedszkolu {długie}
Od: Elżbieta <w...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dnia Sun, 22 Oct 2006 09:59:41 +0200, MadziaMa napisał(a):
> A co nie podobało ci się w pierwszych dwóch przedszkolach jeśli
> mogłabyś streścić.
Nie w dwóch, tylko w jednym. Gdy poszłam zapisać trzylatka, jakoś nikt nie
był w stanie odpowiedzieć na proste (tak mi się wydawało) pytanie: "Co
przedszkole oferuje" uzyskałam odpowiedź, że to jest przedszkole. Potem
wspomniałam, że dziecko jest na diecie bezmlecznej i wielu produktów nie
może jeść. Odpowiedź była "To nie będzie jadło". Zraziłam się i nie
posłałam. Jednak zraziłam się na tyle mało, że za rok posłałam go do tego
właśnie przedszkola, bo było blisko. Tylko wzięłam się za sposób i
zadzwoniłam do Wydziału Edukacji i zapytałam o przedszkole dla alergików w
mieście. Odpowiedziano, że takiego nie ma, ale przedszkole ma obowiązek
uwzględnić dietę dziecka. Z tą informacją poszłam do dyrekcji. Była bardzo
niezadowolona, bo oni zabielają zupy, sosy itp. Potem okazało się, że od
października do wiosny w ogóle nie wyszli na dwór (bo zanim ostatnie się
ubierze, to pierwsze będzie zgrzane). Za płotem mieli Dom Kultury, który
oferował dużo przedstawień dla dzieci, ale grupa czterolatków nigdy nie
szła bo zapadną się w siedzenia i nic nie zobaczą, będą się bać, pogubią
ubrania i będą ciągle (szczególnie moje) biegać sikać. Gwoździem do trumny
było to, że w czerwcu dziecko przyszło z płaczem, że już więcej nie
pójdzie, bo go pani przezywa. Ponieważ ciągle biegał siku to mu
powiedziała, że jest "sikalski", on się popłakał więc poleciały teksty
typu, beksa, ryczek.
Następnego dnia wsiadłam w autobus i pojechałam do innego przedszkola
zostałam miło przyjęta przez dyrekcję. Gdy przyjechałam z dzieckiem za dwa
dni, to mógł sam zwiedzić salę, pobawić się zajrzeć w każdy kąt.
Jeździliśmy tak przez dwa lata, ale warto było. Tam mieliśmy tylko jedno
niemiłe zdarzenie (ja akurat doprowadziłam dziecko na miejsce na piechotę,
bo blisko mieszkaliśmy), pani na wycieczkę wiozła dzieci w trzech
samochodach- dwie panie i jedna mama, bez fotelików. Ale powiedziałam
wtedy, że absolutnie się nie zgadzam na powrót dziecka w taki sposób (nawet
fotelik się znalazł), potem w przedszkolu pani przepraszała, że faktycznie
nie pomyślała. A poza tym w tym przedszkolu ciągle coś się działo,
przedstawienia dzieci- rodzice, święto ziemniaka itp. Tak, że warto było
zmienić, chociaż jak sobie przypomnę to wczesne wstawanie, tłuczenie się
autobusem to nie wiem jak dawałam radę.
--
Elżbieta
|