Data: 2009-06-07 16:51:40
Temat: Utracone dziecko?
Od: waruga_e <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Dla ożywienia grupy.
Zacznę od tego, że sprawę znam tylko od jednej strony. Więc tylko tak
mogę ją przedstawić.
Ona, on i dziecko.
Rozwód 5 lat temu. Opieka nad synem została powierzona matce. Rodzice
wciąż trudno się porozumieć. Dziecko zmieniło się bardzo, zaczęło
sprawiać problemy wychowawcze w szkole, słabo się uczyć (choć nie
wiadomo czy to wina rozpadu związku, bo do szkoły zaczęło uczęszczać już
po rozwodzie). Kontakt z ojcem stały i dobry, święta spędzane u każdej z
rodzin, część wakacji i dni wolnych u ojca.
No i wydarzenia ostatnich miesięcy. Pomiędzy matką, a dzieckiem dochodzi
do konfliktu (nie wiem jakiego), dziecko (12 lat) zaczyna się "stawiać",
wykłócać, pyskować. Wreszcie ogłasza, że chce zamieszkać u taty. Po
rozmowie obu stron i wizycie u psychologa, dochodzą do porozumienia, że
syn do wakacji zamieszka u ojca, a mama będzie sobotnio- niedzielna,
będzie od rozpieszczania, zabierania do kina na lody, tata od
obowiązków, szkoły itp. Psycholog uważa, że chłopakowi potrzebny jest
męski wzorzec, więc to powinno być dobre rozwiązanie.
Niby wszystko gra, dogadane, zgoda obu stron.
Tylko nagle okazuje się, że dziecko w ogóle nie chce się spotykać z
matką, kontaktuje się telefonicznie, nie przyjeżdża na wizyty i tak już
kilka miesięcy. Matka ma żal do byłego męża, że ten nie robi niczego w
tym kierunku, by jej pomóc (ot, choćby skoro dziecko nie chce iść z nią
samo na lody, to chyba można przezwyciężyć niechęć i powiedzieć, to może
chodźmy w trójkę).
No i sytuacja najnowsza, matka dostaje wezwanie do sądu na rozprawę w
sprawie przejęcia stałej opieki nad dzieckiem przez ojca.
Nie pytajcie, bo naprawdę nie wiem czy między matką i dzieckiem
wydarzyło się coś złego, co miało wpływ na takie decyzje dziecka,
chociaż znając i matkę od czasów własnego dzieciństwa i dziecko od jego
urodzenia, obserwując ich wzajemne relacje raczej nie mam takich podejrzeń.
A teraz problem/pytanie, co ma robić matka, by odzyskać dziecko. Nie
chodzi tu nawet o aspekt prawny, że to ona ma być opiekunem i dziecko ma
mieszkać u niej. Ona najzwyczajniej się boi, że traci dziecko od strony
emocjonalnej, bliskość, więź. Różni ludzie radzą różne rozwiązania. Dać
chwilę spokoju, nie dzwonić, nie nalegać, czekać aż dziecko samo będzie
się z matką skontaktować (a jak nie będzie chciało?). A jeśli po latach
dorosły syn wypomni matce, że o niego nie walczyła, że go zostawiła, nie
próbowała się kontaktować.
A może forma listowna będzie dobra, pisać listy do dziecka. Tylko czy
słać je teraz, czy dać mu np. za kilka lat?
Poradźcie dobrzy ludkowie, bo kobieta strzępek nerwów, a ja nie jestem
pewna swych pomysłów.
Ja ojca dziecka widziałam ostatni raz 6 lat temu, nie miałam okazji z
nim rozmawiać, nie mam pojęcia jakie są jego intencje. Zastanawiam się
tylko czy stosunek syna do matki nie jest podświadomie przekazywaną
niechęcią ojca do byłej żony.
--
waruga
przerzuciłam się z 40tude dialog na thunderbird, ale coś skichałam w
ustawieniach i nie wstawia mi automatycznie podpisu, ktoś pomoże?
|