Data: 2006-06-10 08:45:02
Temat: Jak się uwolnić
Od: d...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
Witam,
Mam lat 29.Tak się złożyło , ze jakies 4 lata temu zamieszkałam głownie
zpraktycznych względów w jednym pokoju z młodszym o 4 lata kolegą.Do tego czasu
moje relacje i kontakcty z ludzmi były ok. a powiem nawet ze bardzo ok. tyle ze
miałam duza potzrebe własnej przestzreni stad były one bardzo intensywne tyle
ze byla w nim miejsce na potrzebne mi poczucie bycia samym.Decyzja o
zamieszkaniu razem padła akurat na okres kiedy mialam potzrebę zmiany
środowiska stad tez jako człowiek zupełnie z innego srodowiska wspollokator
odpowiadał mi.Jednakze sytuacja sie zmieniła.W tym momencie niemieszkamy juz
razem a ja nadal nie potrafie sie od tego człowieka uwolnic.Problem polega na
tym ze jest on własciwei sam- rodzina bardzo daleko, relacje z innymi ludzmi
raczej nikłe a raczej powiedzialbym zerowe oprócz tych zwiazanych z pracą,
uczelnia- ale to sie konczy poza jej progami.Człowiek jest przypadkiem
nieszczesliwie zakochanego choc ja od poczatku dokladnie okreslałam jaki jest
moj stosunek do niego.Mam wrazenie ze wpadłam w pułapkę a tak przynajmniej sie
czuje.W miedsyczasie - podczas wspolnego mieszkania zmarł moj ojciec - tym
bardziej potrzebowałam kogos, a on byl - no bo był.I wszystk obyloby ok.Gdyby
nie to ze zaczał mnie w swoją "izolatkę" wciągać.W tym momencie brakuje mi
relacji z innymi ludzmi poniewaz zosatły one ucięte i stan ten trwa poniewaz
wszystkie relacje zastepował mi przez długi czas ten człowiek. Juz ze za sam
ten fakt coraz bardziej go nie nawidze i czuje wstret a pomimo tego ni
epotrafie sie od niego psychicznie odciać.Wczesniej nie miałam z tym
problemow.Po prostu mam wrazenie ze wpadł na podatny grunt z uwagi na sytuacje
jak była- moja słabośc, potzreba kogos itp.itd.Mało tego mieszkamy juz teraz
nawet w innym miescie a ten człowiek przyjezdza niemalze co tydzien a w ciagu
tygodnia pozostają komunikatory I telefony .Zeby sie uwolnic próbowąłam juz
wszystkiego - groziłam ze zminia nr telefonu itd.itp ale w rezultacie
wszt\ystko wróciło do "normy".Jak sie z takiej relacji uwolnic?Moja agresja
ciagle rosnie.Człowiek mi nie odpowiada ani fizycznie ani psychicznie ani
intelektualnie.Jest młodszy - dla mnie jest szczeniakiem a przynajmniej tak to
wyglada jesli chodzi o jego mozliwoasci bycia samym.Przykro to mowic ale mozna
zrobic z niego "szmatę" a on dalej nic- nie odejdzie.Pomozcie jak wyjsc z tego?
Zaczynam równiez od siebie sie coraz bardziej oddalac bo robie sie w stosunku
do niego agresywna traktuję go jak ..., a nie znosze takiego sposobu bycia ,
zycia itp.CO zrobic?I nna rzecz ze ja chce sie otworzyc na innych a nie moge bo
jest on.Stanowi zatyk i odcina mnie od relacji z innymi.Dzięki.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|