Data: 2002-04-03 09:39:43
Temat: Odp: Komórka męża
Od: "Asiunia" <j...@p...gda.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik Sunnta <j...@p...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a8ee0s$p4p$...@n...onet.pl...
> gdybym jako 7 latka miała komórkę nie zostałabym zgubiona przez rodziców a
> dokładniej przez złą informację PKP siedziałam od 13 do 19 na dworcu
> czekając na kogoś potem sama wróciłam do domu
> mama była bliska zawału ze strachu
>
Nie piszesz dokladniej w jaki sposob zostalas zgubiona, czy rodzice zgubili
Cie na dworcu, czy sama tam sie znalazlas, etc. Zreszta sa inne sposoby
odnalezienia sie w takiej sytuacji. Moj maz zgubil core 2 razy w zyciu. Raz
wlasnie na dworcu, miala 4,5 roku, sama poszla na postrunek policji i przez
megafon nadano komunikat, drugi raz na plazy. Czy na plazy dziecko tez
powinno targac komorke?:-)) Generalnie, to o czym piszesz to skrajny
przypadek. Ja odnioslam sie przede wszystkim do zabierania komorki na
podworko. Alex wspomniala tez, ze jej mala dzwonila z komory jak sie zepsul
domofon. W moim bloku dosc czesto psuje sie wlasnie nasz domofon. Dzieci
dzwonia wtedy do sasiadow, jesli wszystkie domofony padna, pod oknami
rozlega sie wrzaskliwe maaamoooo. Ja staram sie nie przywiazywac do rzeczy,
komorek generalnie nie lubie, uwazam, ze w pewnych sytuacjach sa nieodzowne,
ale bez przesady. Stosujac komorke jako panaceum na wszystkie problemy,
niejako nie dajemy naszym dzieciom mozliwosci znalezienia innych wyjsc z
sytuacji. A co bedzie jak komora sie wyladuje? Ale to tylko moje zdanie:-))
Asia
|