Data: 2002-02-15 20:07:41
Temat: Odp: Powroty
Od: "klio" <k...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
nie będę tu cytować wszystkich wypowiedzi Maji - chcę poweidzieć tylko " z
ust mi to..."
potrafisz lepiej ujmować pewne rzeczy niż ja
pozrowienia
Klaudia
Użytkownik Maja Krężel <o...@f...onet.pl> w wiadomości do grup
dyskusyjnych napisał:a4jols$q92$...@n...tpi.pl...
> MOLNARka napisała
>
> : Ja nie wierzę w powroty.
>
> Mi także nie uwierzysz? :-)
>
> : A z obserwacji innych ... zgadzam się z argumentami Kami ;-)
> : Mnóstwo znajomych starało się coś skleić ... i nigdy się nie udawało.
> : Rozsypało się z hukiem i bólem.
>
> I pewnie z tego powodu Ty i Kami (i wiele innych osób) zbudowałyście sobie
> taki stereotyp, że powroty są niemożliwe. Są możliwe, jak najbardziej. Co
> więcej po niektórych powrotach często jest DUŻO lepiej. Powrót wcale nie
musi
> oznaczać przerabiania tej samej czytanki, może być budowaniem zupełnie
innego,
> doskonalszego związku. I z nami tak było. A rozstawaliśmy się ... i tu
czekam
> na pogardliwe spojrzenia ;-) ... dwa razy. Choć to pierwsze rozstanie było
> tylko szczeniacką zagrywką.
>
> Dlatego generalnie zgadzam się z Anią - ludzie nie są jednakowi całe
życie,
> zmieniają się i to czasem diametralnie. Poza tym powody rozejścia się par
są
> tak różne, że naprawdę nie można tego wszystkiego generalizować.
>
> : Tak naprawdę ... to po co ludzie starają się wracać ?
>
> No ba, a po co ludzie w ogóle chcą być ze sobą? ;-)
>
> W bardzo dużym uproszczeniu można to przyrównać do przeprosin po kłótni
> (oczywiście nie wszystkie przypadki pod to podlegają). Bo w gruncie rzeczy
> pary, których powroty po rozstaniach się udały, nigdy nie przestały się
> kochać. Inaczej - czasem wydaje się ludziom, że ich związek jest pomyłką i
> dlatego się rozstają, potem okazuje się, że dużo wiekszą pomyłką było
> rozstanie - i wtedy ludzie do siebie wracają. Wiem, że to brzmi
paranoidalnie,
> ale naprawdę trudno to wytłumaczyć w kilku słowach. I przede wszystkim to
> trzeba przeżyć :-)
>
> : Mam wrażenie, że z lenistwa (tu już znają, wszystko wiedzą, nie trzeba
się
> : mocno starać, a trudno i smutno być samemu).
>
> Może i tak bywa. U nas żadne z tych powodów nie miały miejsca.
>
> : Ja (IMHO) nie mam wielkiego szacunku do takich ludzi
>
> :-)) Widzę, że nadszedł wreszcie czas, żebyśmy i my podyskutowały sobie na
kły
> i pazury.
>
> : ... trąci mi to brakiem odwagi.
>
> ??
> --
> Pozdrawiam
> Maja
>
|