Data: 2002-02-22 14:55:12
Temat: Re: Chrzest
Od: "Tadeusz Zachara" <T...@i...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "Izabella Wieczorek" <i...@p...com> napisał w wiadomości
news:22022002.45D4E827@T-1000.org...
> Lektura wątku o konkubinatach wybiła mnie z błogiej nieświadomości. Do
> tej pory sądziłam, że jednak żyję w tolerancyjnym społeczeństwie -
> takie wydawało mi się moje otoczenie. Tradycyjnie większość to
> katolicy - wiadomo jak się jest ochrzczonym, to się jest katolikiem.
> Jedni chodzą do kościoła, przestrzegają postów, odmawiają modlitwy,
> inni wręcz przeciwnie ale nikt nikogo nie nawraca. Moje dziecko nie
> jest i nie będzie ochrzczone ponieważ jest to sprzeczne z moimi
> przekonaniami. Na początku niektórzy podsuwali mi argument, że
> dziecko, które nie chodzi na religię będzie narażone na ostracyzm
> kolegów. Ja pukałam się w czoło i mówiłam "człowieku, ocknij się,
> żyjemy w XXI wieku, kogo obchodzą czyjeś przekonania religijne". Ale
> teraz czarno to widzę. A jak Wam się wydaje? Czy mój syn będzie miał
> przechlapane? Czy Wy ochrzcilibyście swoje dziecko dla świętego
> spokoju, żeby nie odstawało od reszty?
>
> Pozdrawiam
> --
> Izabella Wieczorek
> i...@p...com
No cóż, może żyjemy w innych światach (ja mieszkam w wielkim mieście). Moje
doświadczenie jest następujące: na ostracyzm są narażone raczej te dzieci,
które:
- nie noszą drogich i modnych ciuchów
- nie zbierają pokemonów
- nie jeżdżą w każde wakacje za granicę
- nie czytały Harrego Pottera
- mając lat 12 jeszcze nie próbowały alkoholu
a nie te, które nie są ochrzczone.
W klasie mojej córki jest chłopiec, którego rodzice są Świadkami Jehowy. O
ile wiem (a moja córka jest dzieckiem wrażliwym i zawsze cierpi, gdy widzi,
że ktoś jest prześladowany) nie był represjonowany przez kolegów z powodu
tej odmienności.
Mimo, że jest to niejako wbrew środowisku, nie kupuję dzieciom ciuchów na
każde życzenie, nie wysyłam na zagraniczne kolonie, nie zezwoliłem na
zbieranie pokemonów, nie podaję im alkoholu. Dla porządku dodam Harrego
czytać nie zabraniałem ze względu na "małą szkodliwość".
I dzieci jakoś żyją, choć nie zawsze jest im z tym łatwo. Ale na pewno
pomaga im to, że zawsze mogą z nami pozozmawiać.
Odpowiadając więc na pytanie postawione w tytule, mówię: chrzcić dziecko dla
świętego spokoju wydaje mi się nieporozumieniem. Jeśli dziecko nie będzie
wychowywane w wierze, w której zostało ochrzczone jak mu wytłumaczycie, po
co ten chrzest?
I jeszcze na marginesie: czy czasem nie mylimy tolerancji z obojętnością?
Pozdrawiam
Tadek
|