Data: 2015-04-10 00:47:56
Temat: Re: Co z tym jajem?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>> Diwanija była to impreza, na którą prezes stołecznego koncernu, wezyr,
>> minister, szejk, czy jak to tam u nich się nazywa, zapraszał swoich
>> zauszników, a jeśli była okazja i możliwość, to i przybyszów z krajów
>> zamorskich. Celebracja polegała na tym, że dywan zaściełano gazetami,
>> płachtami Al Khaleej, czy co tam wtedy wychodziło, a na to kładziono
>> misy dań przeróżnych w ilościach znaczących i nie do przejedzenia
>> przez zgromadzoną załogę.
>
> Coś w ten (nomen omen) deseń robiłam, tyle że bez gazet.
Nie wiem, czy bez gazet, to się taka diwanija liczy. Chyba nie. Więc
pewnie trzeba będzie powtórzyć.
> I dzięki temu dokonałam odkrycia, że linienie dywanu nie od pory roku,
> a od ilości depczących po nim osób zależy.
Dużo tych pór było w materiale porównawczym? Przłom zimy i wiosny,
to zbyt mało by wyciągać takie wnioski. Ja bym radził zaopatrzyć
się w zeszycik w kratkę na notatki i wzmóc badania in situ.
>> Wspominam o tym, bo żal przecież, by sposobność nabycia nowego dywanu
>> się zmarnowała i taka impreza została poniechana. Ale też i z tego
>> powodu, iż pisano tu o mnie, że wątki poboczne lubię. Więc zawieść nie
>> chciałem.
>
> I słusznie, tak oto tradycyjnemu zboczeniu staje się zadość.
Tradycja, to rzecz najważniejsza. Kultywować więc. Wszystkie.
Jarek
--
Tego, co się dzieje w środku, żadne pióro nie opisze, w każdym razie zaledwie
minąłeś próg, już jakaś dziewczynka łapie cię pod kolana ośliniając ci palio,
a równocześnie chłopak skacze ci z biblioteki prosto na łeb niby kamikaze, tak
że jeżeli miałeś fatalny pomysł przyniesienia butelki wina, już leży ona na
dywanie, który czerwienieje w oczach.
|