Data: 2017-02-09 16:25:24
Temat: Re: Czubryca zielona
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>>>>>> Mam zamiar zrobić sernik na zimno. Nada się ta czubryca?
>>>>> Jeśli sernik ma być na słono, to czemu by nie. Można poeksperymentować.
>>>> Nie musi być bardzo na słono. I nie muszę eksperymentować, by wiedzieć
>>>> z praktyki, że cząber do sera jest wyborny. Z tym że zwykle ponad
>>>> twarożki przedkładam coś nieco twardszego.
>>> Schodząc nieco z tematu - ciekawe, jak sernik na zimno w wersji słonej
>>> by się sprawdził. Hm, może kiedyś spróbuję.
>> Sernik na zimno, taki galaretką żelowany? Nieraz się zastanawiałem,
>> dlaczego na to czasem "pascha" mówią. Ale lubię ten deser, zwłaszcza
>> gdy dobrze w bakalie zaopatrzony.
>
> No właśnie, pascha to mówią na deser, czyli na słodkie.
> Mnie natomiast zaciekawiła wersja słona sernika na zimno. Tak, takiego
> żelowanego galaretką, ale zamiast cukru i przypraw typowych dla
> słodkiego (np. wanilii) miałby w sobie sól i zioła ,choćby tę czubrycę.
> Mógłby być nawet na kruchym spodzie i przybrany z góry galaretką z
> kurczaka lub nóżek, hi hi.
Jest taki nurt w sztuce kuchennej, że się przygotowuje dania o wyglądzie
znajomym, smaku być może też, ale zgoła niepasującym do tego, co oczy
widzą. Ten sernik dobrze wpisuje się w taką kulinarną awangardę.
Ale to nie tylko pomysły postrzelonych kucharzy. Kuchnie świata potrafią
zaskakiwać. W krajach Północy, w Islandii, w Szwecji bodaj też, do kanonu
należą torty ze śledziem. Albo z innymi darami mórz i oceanów, jak na
przykład krewetki. W kompozycjach tych nie stroni się od bitej śmietany,
więc wszystko to wygląda tak, jak tort wyglądać powinien. Dlaczego więc
nie twarożek biały i puszysty galaretką podlany?
>> Natomiast wszelkie galarety wytrawne, te zimne nóżki, ozorki w marchewkę
>> i groszek zdobne, ryby słodkowodne w żelu zastygłe -- to wszystko budzi
>> mój wewnętrzny sprzeciw. Podejrzewam, że to efekt wczesnych skojarzeń.
>
> Galaretki z nóżek i z ryb też nigdy nie lubiłam. Kurczaka w galarecie lubię.
To ten taki w szklance, z zielonym groszkiem, marchewką i różnymi
kolorowymi? Też nigdy nie lubiłem. Ale teraz bym pewnie zjadł, gdyby
już ktoś zrobił i podał. Wracając do sera, to zamiast kurczaka można
tam spróbować kawałki fety wpuścić. No a wtedy oliwki też. Może świeży
cząber.
>> Kiedyś podano mi rybę wegetariańską. Zmajstrowana była z selera i sera
>> (doceniam ponysł dobierania składników pod względem podobieństwa nazw).
>> Ona była w wydaniu "po grecku". Ale może pójść dalej tą drogą i spróbować
>> takiej ryby w galarecie. Przy odrobinie fantazji powinna się udać.
>
> Pomysły typu parówki wegetariańskie, ser żółty z soi itd. trochę mnie
> rozczulają. Cenię sobie jednak jasność i konkrety w temacie jedzenia.
> Nie ma być ryby ani innego mięcha, to niech nie będzie, także w nazwie.
> Choć tym, którzy nazywają, pewnie trochę żal. ;)
Też bym sam takiej nazwy nie wymyślił, ale mam bezgraniczną tolerancję
dla wszystkiego, co inni w kuchni wyprawiają. Nie jestem na to uczulony,
więc opisywanie dań w ten sposób mnie nie rozczula. Przyznać też trzeba,
że niektóre potrawy z tradycyjnie wegerariańskich kuchni powodują we mnie
wątpliwości, z czego to jest. Bo ze zwierza też by mogło. Albo ze sera
chociaż. Nie chodzi przy tym o udawanie, albo że ktoś koniecznie chciał
coś naśladować. Same z sienie one takie. Dla równowagi możana wspomnieć
o tradycyjnych kruchych ciasteczkach ze skwarek. Ze dwa razy w życiu
jadłem, ale sam bym się nie domyślił, że to z dużym udziałem świni jest.
Jarek
--
Jutro sztukę pokaż światu; | Aby było, jak należy.
Nie żałować, mocium panie, | Masz do ryby szafran świeży
Cynamonu i muszkatu, | I bakalii po dostatku --
I wszelkiego aromatu, | Niechże będzie dobrze, bratku.
|