Data: 2006-04-27 15:15:25
Temat: Re: DZieci w bloku dla emerytów
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <e2o0ph$r60$1@news.onet.pl>,
"Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl> wrote:
> "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> wrote in message
> news:jareks-1C6754.11441926042006@gigaeth-gw.news.tp
i.pl...
>
> >> > > "Jarek Spirydowicz" <j...@w...kurier.szczecin.pl> wrote in
> >> > > message
> >> > > news:jareks-CCDAC7.10143324042006@gi
> >> > Ale ja nie dyskutuję z Dorotą. Mnie dziwi Twoje uzależnianie istnienia
> >> > dyskomfortu od bycia w większości.
> >>
> >> Ale takie jest prawo.
> >>
> > Ale kto tu o prawie pisze? Właściwy cytat: "skoro ich jest wiecej, to
> > wasze dzieci im przeszkadzaja" - co ma do tego prawo?
>
> bo dzieje sie w to w zakresie prawa. to ma do tego. prawo zarzadu to mowi.
> jesli ktos , tak jak Ty przyczepi sie tylko do slowa "wiekszosc" bez wzgledu
> na "prawo" w zakresie ktorego ta wiekosc ma duze znaczenie, wtedy
> dojedzisz do sobie znanych absurdow.
>
Chyba zaczynam rozumieć. Różne rzeczy przeszkadzają Ci tylko wówczas,
jeżeli przeszkadzają również innym członkowm Twojego stada, tak? No to
przyjmij do wiadomości, że nie każdy tak ma. Część ludzi (mam nadzieję,
że większość, ale nie dysponuję odpowiednimi statystykami) ma jednak
własne zdanie i do jego wyrażenia nie jest im potrzebna przewaga
liczebna.
> >
> >
> >> I w tym przypadku jak najbardziej zgadzam sie z
> >> Iwonka. Statut Spoldzielni stanowi, ze jesli wiekszosc czlonkow wyrazi na
> >> cos zgode, tak ma byc.
> >>
> > Uprasza się o niestosowanie nadmiernych uproszczeń. Statut spółdzielni
> > obowiązuje w dosyć wąskim zakresie, a i w nim nie może być sprzeczny z
> > prawem (tym z ustaw i rozporządzeń). Stąd przykład z kwiatkami na
> > balkonie - jeśli za mało jaskrawy, to podstaw sobie w to miejsce kolor
> > firanek w oknach.
>
> istnieje taka sytuacja. moze nie dokladna, ale jednak. nie w Polsce ale
> w USA, kazdy zarzad ustala swoje prawa, i np zabrania wieszania prania
> w oknie bloku, bo np brzydko to wyglada, i sasiadom sie nie podoba,
> naeet te "firanki" sa rzeczywistoscia, niekiedy nie wolno parkowac
> samochodu pod domem a tylko w garazu itp itd
>
Ale w USA to nawet innym językiem mówią, a w takiej Australii to chodzą
do góry nogami.
> (...)
>
> > Niezupełnie. Ich prawo nie chcieć, wąchać, nie słyszeć. Ale już nie ich
> > prawo wygonić dzieciaki ze wspólnego podwórka czy je zakneblować. Bo te
> > dzieciaki też mają prawa (ci najemcy zresztą również).
>
> maja prawo w granicach obowiazujacego tam prawa.
>
"Tam" obowiązuje takie samo prawo jak kawałek dalej. To nie USA, na
szczęście.
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|