Data: 2012-04-16 09:06:07
Temat: Re: Debiuty
Od: "Nixe" <n...@n...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Użytkownik "czeremcha" <1...@g...com> napisał
> Napisałam - "wtedy", czyż nie? "Wtedy" margaryny były w modzie i tak
> propagowane, jak teraz "5 porcji dziennie".
Wiem, że wtedy, ale nawet jak na "wtedy" to dla mnie absurd.
Ciasto naleśnikowe jest płynne, więc trudno je smażyć na płynnym tłuszczu
(czyli roztopionej margarynie/maśle) tak, by zachowało swoją formę
płaskiego, cienkiego naleśnika. Próbowałam kiedyś z braku słoninki smażyć na
oleju i była to porażka, bo naleśniki się rwały na kawałki jeszcze podczas
smażenia. Wyszło z tego wielkie G ;-)
Na margarynie, a raczej maśle, owszem, można poddusić warzywa, podsmażyć
polędwiczki, zrobić jajecznicę, ale pierwszy raz słyszę o smażeniu
naleśników. Pomijam już, że masło się po prostu zaczyna "fajczyć" zanim
naleśnik się porządnie usmaży.
> Powtarzam - miastowa jestem i skóry od słoniny za bardzo z domu nie
> pamiętam.
Ja też - z krwi i kości.
Słoninę czy boczek kupowało się w mięsnym :)
Ze skórą. W innej, bezskórnej postaci nie pamiętam.
N.
|