Data: 2012-04-16 09:09:14
Temat: Re: Debiuty
Od: Theli <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-04-16 11:06, Nixe pisze:
>
> Użytkownik "czeremcha" <1...@g...com> napisał
>
>> Napisałam - "wtedy", czyż nie? "Wtedy" margaryny były w modzie i tak
>> propagowane, jak teraz "5 porcji dziennie".
>
> Wiem, że wtedy, ale nawet jak na "wtedy" to dla mnie absurd.
> Ciasto naleśnikowe jest płynne, więc trudno je smażyć na płynnym
> tłuszczu (czyli roztopionej margarynie/maśle) tak, by zachowało swoją
> formę płaskiego, cienkiego naleśnika. Próbowałam kiedyś z braku słoninki
> smażyć na oleju i była to porażka, bo naleśniki się rwały na kawałki
> jeszcze podczas smażenia. Wyszło z tego wielkie G ;-)
> Na margarynie, a raczej maśle, owszem, można poddusić warzywa, podsmażyć
> polędwiczki, zrobić jajecznicę, ale pierwszy raz słyszę o smażeniu
> naleśników. Pomijam już, że masło się po prostu zaczyna "fajczyć" zanim
> naleśnik się porządnie usmaży.
Na maśle można podgrzać te naleśniki, gdy się je już nadzieje (najlepiej
na słodko) i złoży w chusteczkę.
O margarynie pierwsze słyszę.
>
>> Powtarzam - miastowa jestem i skóry od słoniny za bardzo z domu nie
>> pamiętam.
>
> Ja też - z krwi i kości.
> Słoninę czy boczek kupowało się w mięsnym :)
> Ze skórą. W innej, bezskórnej postaci nie pamiętam.
Ja tak samo.
th
--
http://nitkowo-theli.blogspot.com
|