Data: 2012-04-21 20:23:48
Temat: Re: Debiuty
Od: medea <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2012-04-21 19:12, Bbjk pisze:
>
> Od malutkości chętnie plątałam się po kuchni,gdzie prym wiodła babcia,
> no i od niej poznałam zasady tradycyjnego, uczciwego*) gotowania,
> jeszcze przedwojennej proweniencji, korzystając przy większych
> okazjach z pradomowych kaligraficznych przepisów i sfatygowanych
> książek Monatowej, Ćwierczakiewiczowej, Zawadzkiej itp, a głównie z
> praktyki babcinej, z tego mojego pałętania się i gorliwego "pomagania'
> przy wszystkim wynikły entuzjastyczne debiuty w procederze.
To tego Ci zazdroszczę, bo ja jedną babcię pamiętam jako już bardzo
posuniętą staruszkę, która w kuchni niewiele już robiła (no, może
naleśniki dla mnie). Drugiej babci z kolei pomagałam przyozdabiać
dania, które wynoszone były z kuchni na stół i w tym się głównie
specjalizowałam. Uwielbiałam też podjadać bigos warzący się w wielkim
garze. ;)
Podpatrywałam za to mamę, która bardzo chętnie scedowała część
kuchennych obowiązków na mnie, kiedy już byłam podrośniętą nastolatką.
Moja siostra nie miała zapału do garów, a ja się do nich rwałam, to
miałam za swoje. ;) O pierwszych-pierwszych już pisałam, ale pamiętam
też moje pierwsze naprawdę wykwintne danie na jakąś imieninową imprezę -
polędwicę po generalsku, wszyscy byli zachwyceni.
Ewa
|