el Guapo <e...@v...pl> napisał(a):

> W Twoim przypadku podążając tropem dywagacji demokracja vs. państwo minimum
> doszliśmy do wyznania przez Ciebie, iż co najmniej jedna wartość - kultura -
> pomimo tego, że jest oczywiście niemierzalna (podobnie jak szacunek), to nie
> przeszkadza Ci sięgać po aparat państwa włącznie z jego represyjną funkcją
> (niech no ja tylko spróbuję nie płacić podatków na sztukę!!!) dla
pielęgnowania tejże wartości.

Po pierwsze: nigdzie nie powiedzialem, ze "kultura/sztuka" jest wartoscia
cenne *dla mnie*, a prawde mowiac - nie jest, wszak jestem kompletnym chamem,
calkowitym ignorantem, takze pod tym wzgledem (nie lubie chodzic do teatru,
muzeow, galerii, nie interesuje mnie muzyka klasyczna itd.). Powiedzialem
jedynie, ze przy zniesieniu demokracji nalezy sie liczyc z pauperyzacja takich
wartosci jak sztuka i nauka. Nie wazne, czy ktos sobie je ceni czy nie (ja np.
cenie tylko nauke) - faktem niepodwazalnym jest to, ze przy calkowitej
komercjalizacji panstwa one dostalyby po dupie.

Po drugie: choc wartosci sztuki nie da sie mierzyc *bezwzglednie*, dosc latwo
mozna ja miezyc *wzglednie* - wiadomo, ze odcinajac panstwowy mecenat ta
wartosc spadlaby na pysk.

> Czymże obiektywnie różni się wartość, którą Ty podzielasz - sztukę (nie mylić
> ze Szczuką) - od wartości których apologii dopatrujesz się o RAZa: domagania
> się szacunku dla osoby Papieża?

Miiardami rzeczy. W kontekscie naszej dyskusji istotne jest to, ze sztuka - w
odroznieniu od "szacunku do papieza" - nie jest za darmo.

> Ja nie widzę obiektywnej wyższości sztuki nad
> religią.

Wszelkie kryteria wyzszosci-nizszosci czegokolwiek nad czymkolwiek sa - z
definicji - nieobiektywne.

> Róznica jest jednak kolosalna ze względu na to, po jakie środki
> jesteście gotowi sięgać. To RAZ bije Ciebie na głowę demokratycznością swoich
> środków - demokratycznością polegającą na tolerowaniu mających odmienne zdanie.

??? Belkot.

Przeciez ja tez toleruje majacych inne zdanie (o ile "tolerancja" =/=
"immunitet na krytyke").

> Wszystko, co robi RAZ, to obśmianie pewnych poglądów i czynów wraz ze swego
> rodzaju domaganiem się szacunku dla osoby Papieża.

Wszystko, co robie ja, to obsmiewanie pewnych pogladow i czynow ze swego
rodzaju szyderstwem z domagania sie szacunku dla osoby Papieza.

> Ale - i tu różnica jest
> astronomiczna - w przeciwieństwie do Ciebie bez angażowania do tego celu
> represyjnego aparatu państwa

???

> - miałoby to być zapewne coś w rodzaju moralnej
> presji.

Polegajacej na tym, ze po ulicach chodza RAZowe bojowki dajace w pape
nosicielom "niemoralnych" koszulek?

> Dla mnie RAZ pozostaje astronomicznie bardziej spójny,

A czy ja zarzucalem mu niespojnosc?

> w przeciwieństwie od
> Ciebie,

Wskaz choc slad niespojnosci w moich pogladach.

> i to on de facto bardziej respektuje reguły demokracji (tolerancja dla
> odmiennie myślących),

???

> ponieważ do ochrony wyznawanych przez siebie wartości nie
> domaga się on zaprzęgnięcia aparatu państwa

A ja sie domagam??? Chyba, ze za ow "aparat panstwowy" uwazasz ministerstwo
szkol wyzszych i nauki oraz KBN - wtedy zgoda: tak *domagam sie* nalozeniem
ograniczen na demokratyczna wartosc *wlasnosci* poprzez finansowanie nauki z
pieniedzy podatnika.
Rozumiem przeto, ze RAZ ma nauke w glebokim powazaniu, jak na humanola przystalo?

> (co równałoby się wywieraniem
> realnego przymusu wobec inaczej myślących)

Tak. Domagam sie stosowaniem realnego przymusu wobec przeciwnikow nauki (tj.
finansowania nauki z ich podatkow). RAZ sie tego nie domaga?

> i to pomimo tego, że mógłby mieć ku
> temu podstawy (paragrafy o obronie wartości chrześcijańskich, czy moralności
> publicznej).

Jak to "pomija"??? To RAZowiec "wspanialomyslnie" zrzeka sie domagania swoich
praw do "obrony ucuc religijnych" i "moralnosci publicznej"? Skad wiesz???

Nawiasem mowiac: nikt nie udowodnil - a nawet nie postulowal - ze koszulka
"Nie plakalem po papiezu" podpada pod paragraf o "uczuciach religijnych" czy
"moralnosci publicznej". Podejmiesz sie tego wyzwania?

> Dla mnie więc RAZ pozostaje z pewnością astronomicznie mniej żałosny od
> wszelkich osób, które niebędność ochrony/pielęgnowania/krzewienia wyznawanych
> przez siebie wartości

Znaczy sie sztuki i nauki? Ok, mozesz sobie tak uwazac - godze sie na to i nie
protestuje.

> bez wahania zakotwiczają w pośród funkcji aparatu
> państwa - włącznie (a może przede wszystkim) ze stosowaniem represji aparatu
> prawa wobec tych, którzy danej wartości nie podzielają.

Przeciez wiem. Chcialbys by w "panstwie minimum" kazdy obywatel placil tylko
na to, na co chce. Ok, ale je nie mam ochoty zamieszkac tam z Toba.

> A jeśli już zdecyduje się na przedsięwzięcie jakiegoś działania poza
> argumentacją słowną ('dania w mordę') - to jak widać zrobi to na własny
> rachunek - znów nie zasłaniając się za aparatem państwa.

Jednym slowem - meczennicy. Jak ci Palestynczycy co sie w zydowskich
autobusach wysadzaja...

> Tak tak - prawica liberalna jest za braniem spraw i bierze sprawy we własne
> ręce (ponieważ wysoce ceni odpowiedzialność jednostkową), a nie chowa się za
> przeniesieniem odpowiedzialności na kogoś innego - państwo (czyli de facto
> nikogo) najlepiej.

Az mnie troche przestraszyles. Znajac ich poglady, wscieklosc i zajadlosc, nie
zdziwilbym sie, gdyby sami zaczeli "brac sprawy we wlasne rece" i wyreczac
"lewackie" sluzby policyjno-sadownicze za pomoca linczow i samosadow...

> Czy wyśmianie kogoś jest niby 'gorszą' zbrodnią od rzucenia przeciwko niemu
> paragrafów, prokuratorów, policji i skarbówki?

Osobiscie uwazam, ze nie. I uzywam sobie tego wysmiewania do woli - jak
zapewne sam zauwazyles. Nie mniej jednak jestem zdeterminowany do uzycia
aparatu panstwowego w obronie nauki.


pozdrawiam
quasi-biolog

--
Wysłano z serwisu Usenet w portalu Gazeta.pl -> http://www.gazeta.pl/usenet/