Data: 2006-05-11 19:10:34
Temat: Re: Wolność Słowa, a ...
Od: "el Guapo" <e...@v...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Nie za bardzo rozumiem czemu mi te przykłady serwujesz.
Być może nie uwydatniłem należycie pewnego aspektu mojego punktu widzenia,
więc uczynię to teraz.
O ile uważam za uzasadnione (i o co toczyłem bój),
iż osoby wystawione na pewne treści wbrew swej woli na forum publicznym,
podczas - powiedzmy - załatwiania spraw codziennych
mają się prawo czuć obrażone z powodu narażenia na owe treści,
to sprawa ma się zupełnie inaczej w sytuacji,
w której należy przedsięwziąć jakąś czynność, aby się na owe treści narazić.
Uzasadnione: osoby oglądające koszulkowców, ponieważ koszulkowcy prezentują je
na forum publicznym wobec wszystkich
Uzasadnione: osoby protestujące przeciwko antyaborcyjnej wystawie na ulicach
(choć same jestem zdecydowanym antyaborcjonistą)
Uzasadnione: pornografia w kioskach 'Ruchu' bez 'zabezpieczających' przed
przypadkowymi spojrzeniami okładek
Nieuzasadnione: protestowanie przeciwko dziełom wykonanym przez prywatnych
artystów za prywatne pieniądze i wystawianych w prywatnych galeriach*)
Nieuzasadnione: pornografia dostępna w kioskach 'Ruch', ale w odpowiednio
zabezpieczonych opakowaniach.
Nieuzasadnione: oprotestowywanie klubów dla Homosexualistów, czy agencji
towarzyskich, z uwzględnieniem, iż ewentualny klient byłby wyraźnie ostrzeżony
co się dzieje w środku.
*) W przypadku dzieł sponsorowanych przez państwo, czy wystawianych w
państwowych galeriach sytuacja nie jest aż tak prosta - z jednej strony
sponsor, czyli każdy obywatel, ma prawo domagać się otrzymywania takiego
towaru, jaki mu odpowiada zarówno od artysty, jak i galerii, jednakże drugiej
strony aby być narażonym na sztukę w galerii należy dokonać pewnej czynności -
czyli można także wymagać od klienta zainteresowanie się, czy wystawa
odpowiada jego gustom. Za minimum, którego powinno się wymagać wobec galerii
uważam, iż powinno być wyraźne ostrzeganie z jakimi treściami odbiorca może
się na wystawie zetknąć, podobnie jak ma to miejsce w przypadku filmów, czy
gier. Jeśli w broszurze opisującej wystawę jest wyraźne ostrzeżenie jakie
treści się w niej znajdują i mimo to klient się na zwiedzanie decyduje, to
powinien mieć pretensje wyłącznie do siebie, jeśli wystawa nie przypadnie mu
do smaku.
Pełna prywatyzacja sztuki rozwiązałby ten problem całkowicie i najuczciwej
wobec wszystkich stron.
Pozdrawiam
EG
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|