Data: 2015-10-15 21:44:43
Temat: Re: Do XL - NTG
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Basia napisała:
>> Albo raczej uważają, że kiedyś, za dobrych czasów, tak bywało.
>> A dopiero teraz porobiło się na opak.
>
> Właśnie nie wiem, to dość skomplikowane. Chyba zależy od słowa.
,
Mnie to się jawi rzeczą prostą. Albo pojedyncza osoba wymyśla nowe
słowo, dajmy na to "kapuściotron", a potem trafia ono do słowników.
O ile sam wynalazek (nie słowny, kuchenny) upowszechni się i przeniknie
do codzienności. Albo jakieś słowo staje się powszechne i dla wszystkich
zrozumiałe, ustala *się* jego pisownia, a na koniec ląduje w leksykonach.
Na przykład słowo "hejt".
Tak, żeby specjaliści od nazywania sami umieszczali swoje słowa
w słownikach, to myśmy jeszcze nie mieli. W czeskim albo chorwackim,
to owszem, bywały takie akcje. Albo w fińskim lub islandzkim -- ale
z innego powodu. I powoli, a nie masowo.
Jarek
--
Nic nie mam
Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem
Nawet nie wiem
Jak tam sprawy za lasem
Rano wstaję, poemat chwalę
Biorę się za słowo jak za chleb
|