Data: 2003-01-24 22:44:05
Temat: Re: Dzieciaczek sasiada...
Od: "Xena" <t...@l...com.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Osoba znana wszem i wobec jako boniedydy zamieszkała pod adresem
<b...@z...pl>
w artykule <news:b0s5k8$iv$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:
> Użytkownik Xena <t...@l...com.pl> w wiadomości do grup
> dyskusyjnych napisał:
>> Osoba znana wszem i wobec jako boniedydy zamieszkała pod adresem
>> <b...@z...pl>
>> w artykule <news:b0q23e$qeu$1@news.tpi.pl> napisała w ten deseń:
>>>>
>>> Większość adoptowanych dzieci trafia
>>>> w wieku c.a. 20 lat do psychiatrów, z powodu problemów jakie mają -
>>>> własnie w związku z adopcją.
>>>
>>> Skąd masz takie dane??? W życiu o tym nie słyszałam.
>>>
>>
>> Od psychiatry. Moja mama jest psychiatrą i do niej trafiają takie
>> osoby. Do jej znajomych po fachu też. To jest problem, którego się
>> nie widzi, bo się o nim nie mówi.
>
> Podaj mi dane statystyczne. Informacje "od mamy i jej znajomych" nie
> są wiarygodne, chyba że prowadzą oni badania podłużne na całej
> populacji wychowanków domów dziecka i potrafi na konkretnych liczbach
> wykazać, że ich większość trafia do psychiatrów.
>
Nie podam Ci statystycznych danych, bo nikt nie badał tego problemu. Mi
wystarcza natomiast informacja, że na 10 dwudziestoparolatków
trafiających do psychiatry np suiedmiu to osboby adoptowane. I dlatego
tez nie wiem, czy poradziłabym sobie z tym problemem. Zresztą znam
rodzinę, która zaadoptowała dziecko, to dziecko na teraz około 20, znam
je od niemowlęcia i tez sobie średnio z tym wszystkim radzi. Pomijając
wszystko - po zaadoptowaniu dziecka raczej miałabym małe wsparcie w
mamie. Nie odgrażam się, że na pewno bym tego nie zrobiła, bo nigdy nie
jest się pewnym swoich decyzji, ale na dzisiaj nie zaadoptowałabym i
już. W moim środowisku część osób też z różnych przyczyn nie może miec
dzieci a nie chcą adoptować - boją się. Wolno im, czy od razu ich
potępisz w czambuł?
>>> Że nie wspomnę już o tym, że jednak
>>>> materiał genetyczny przekazany przez rodziców jest też bardzo
>>>> ważny.
>>>
>>> To znaczy oni mają lepszy materiał genetyczny od dzieci, które mogą
>>> zaadopto wać? Co za głęboko chrześcijańska skromność i pokora.
>>
>> Nie lepszy. Inny. Taki, który sa w stanie zaakceptować przekazując
>> dziecku a nie kupując kota w worku.
>
> Po pierwsze, nie "kupuje sie kota w worku", bo wyraża się zgodę na
> adopcję konkretnego dziecka.
O którym nie wiesz nic, oprócz tego, że rodzice czy matka nie bardzo go
chcą. Nie wiesz czy matka jest wrażliwa, czy tez może alkoholiczka itp.
Jak dla mnie ewidentnie kot w worku.
> Po drugie, płodząc dziecko też dostaje
> się, jak się wyraziłaś, kota w worku, bo wcale nie wiadomo, czy nie
> odziedziczy ono dominujących cech temperamentu po wujku-hulace i
> utracjuszu (albo dalszym przodku alkoholiku, a którego istnieniu
> nawet nie masz pojęcia).
Nie miałąm wujka utracjusza ;-)
A tak poważnie, to przynajmniej mniej więcej wiadomo czego można się
spodziewać - prawda?
> Ponadto zawsze istnieje możliwośc mutacji
> genetycznych i nagle rodzi się dziecko niepełnosprawne. Zawsze
> decydujac się na dziecko, czy biologiczne czy adoptowane, mozna
> przezyć nieprzyjemne zaskoczenie.
Idąc tym tokiem rozumowania, to właściwie w ogóle nie powinno się rodzic
dzieci. Mutacje genetyczne sa ponad to. Spłodzenie dziecka z sąsiadem
też nie zabezpiecza Cię przed tymi mutacjami, a jednak widze tu wielu
zwolenników tej metody.
>
>>
>>> Czytając, co piszesz, mimowolnie wspominam wszystkich znanych mi
>>> narkomanów i alkoholików pochodzą cych z bardzo katolickich rodzin i
>>> robi mi się bardzo przykro.
>>
>> Nie bardzo rozumiem o co Ci chodzi. Możesz rozjaśnić?
>
> Chodzi mi o to, że znam wielu narkomanów z tzw. porządnych i głęboko
> katolickich rodzin, i dlatego robi mi się przykro, że tak od razu
> zakładasz/opisywane przez Ciebie małzeństwo zakłada, że oni będa mieli
> wspaniałe dziecko, a dziecko adopcyjne takie nie będzie.
>
Nie, nie zakładają, że będą mieli wspaniałe. Ale jesli mają 80%
pewności, że będzie im trudno zaakceptować to dziecko, to po co mają je
adoptować?
--
Pozdrówka
Tatiana
|