Data: 2010-11-13 00:10:50
Temat: Re: Eksperyment "Kluzik-Rostkowska"
Od: Paulinka <p...@w...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
vonBraun pisze:
> medea wrote:
>
>> W dniu 2010-11-13 00:16, vonBraun pisze:
>>
>>>> Hm, mnie nawet nie tyle chodzi o przecenianie czy niedocenianie tego
>>>> czynnika na ŻYCIE KOBIETY, bo że on ma wpływ (dobry lub zły, mniejszy
>>>> lub większy) to jest jasne, ALE wolałabym tego czynnika zbytnio nie
>>>> związywać z kwintesencją kobiecości, a co za tym idzie - nie
>>>> uzależniać od niego oceny poziomu akceptacji kobiecości u kogoś (od
>>>> tego wyszliśmy).
>>>
>>> Powtórzę to co pisałem Veronice:
>>>
>>> Chodzi mi tu o tą składową kobiecości, która umie poprzez strój, ubiór,
>>> dietę, sport, makijaż, uczesanie + odpowiednie eksponujace to zachowanie
>>> poprawić "uśrednioną" ocenę swej atrakcyjności.
>>>
>>> Można to co pisze nazywać "nadmiernym powiązaniem z kwintesencją
>>> kobiecości", niemniej dla wygody proponuję nazwać to "przypisaniem
>>> większej roli w określaniu ogólnej atrakcyjności kobiety."
>>
>>
>> To jeszcze dla już zupełnej jasności: dla Ciebie "atrakcyjność
>> kobiety" jest równoznaczna z, czy nawet wynika z jej własnej
>> akceptacji swojej kobiecości? Dobrze rozumiem?
> Inaczej - skłonny jestem podejrzewać, że owa "akceptacja" kobiecości
> może w różnym stopniu dotyczyć różnych rzeczy.
>
> Można np. zaakceptować w sobie "kobietę matkę" a juz mniej np.: "kobietę
> dającą radośc i biorącą radośc od mężczyzny" np.
>
> Jedną z takich składowych byłaby też akceptacja typowego, kulturowego
> wyglądu kobiety - wiadomo, ze mózg "uśrednia" przy ocenie atrakcyjności.
>
>>> Oczywiste jest, że mężczyźni mogą w podobny sposób pracować nad swoim
>>> wyglądem
>>
>>
>> Czyli jest to cecha ogólnoludzka, nie tylko czysto kobieca! Takie
>> rozwiązanie mi się najbardziej podoba. :)
> Jakkolwiek, kiedy idę do fryzjera, spotykam tam kobiety, które przyszły
> przede mną, wciąż siedzą na "stanowisku" gdy czekam na kolejnych 4 panów
> przede mna do "fryzjerki męskiej" i w dalszym ciągu coś tam się z nimi
> robi gdy wychodzę - czy ja opowiadałem tutaj jaki szok przeżyłem
> obserwując panią której wczepiano całe pęki sztucznych włosów przez
> ponad godzinę...?
>
> Te zachowania częstsze są u kobiet. Wydaje mi się jednak, że tu można
> zaryzykować już jakieś podejrzenia o rodzaj "uzależnienia" od własnego
> wyglądu - imho przesada. U mężczyzn widuje to rzadziej. Znałem tylko
> jednego faceta, który wstawał CODZIENNIE godzinę wcześniej aby zrobic
> spobie "tapir" a'la Hendrix - ale to był perkusista...
Pewna grupa mężczyzn buduje swoją tożsamość przez wygląd.
Koncerny kosmetyczne dla mężczyzn nie powstały z próżni.
Zblazować może się każdy.
--
Paulinka
|