Data: 2014-10-09 21:35:39
Temat: Re: Festiwal Słoików Świata
Od: FEniks <x...@p...fm>
Pokaż wszystkie nagłówki
W dniu 2014-10-09 19:29, Jarosław Sokołowski pisze:
> Nie zawsze całkiem na końcu. Do ratatujowatych często idzie go całkiem
> sporo -- przy podgrzewaniu skurczybyk się zmniejsza. To chwilkę jednak
> trwa. Niektóre zielone potrzebują jeszcze mniej czasu, papryka choćby.
> Nie mówiąc o pietruszkach czy koperkach. No i jeszcze można dołożyć
> pod koniec niezbyt dojrzałą nektarynkę (taką się czasem kupi, choć nie
> zawsze całkiem świadomie).
Dla mnie problemu nie stanowi czas, jaki potrzebuje papryka czy inne
warzywo, bo ja nawet wolę, żeby było nie do końca uduszone i raczej
twardawe. Nie lubię natomiast, kiedy te warzywa za bardzo pływają w
wodnistym soku, więc pomyślałam, że tu bakłażan dodany na koniec chyba
by pomógł. Nie wiem, jak właściwie powinno wyglądać tradycyjne ratatuj.
Niedawno miałam okazję jeść przygotowane przez Francuza, z dziada
pradziada paryżanina, ale niestety słabe ono było według mnie, takie
właśnie pływające w wodzie. Może umiejętność kucharzenia nie jest
związana z miejscem urodzenia? Zagadką jest dla mnie, jak osiągnąć
kompromis między dostatecznym odparowaniem warzyw (a może
niedopuszczeniem, by puściły soki?) przy jednoczesnym zachowaniu ich
chrupkości.
Ewa
|