Data: 2017-12-10 20:31:01
Temat: Re: Hiszpańska nóżka ;)
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>>> Może ktoś systemem gospodarczym robi sobie taką w domu, począwszy
>>> od hodowli iberyjskich świnek. Podobnie jak ser Manchego, począwszy
>>> od hodowli owieczek. ;) Ja niestety nie, więc dla mnie nie jest to
>>> zwykła TYLKO szynka.
>> To jednak działa w drugą stronę. Świnka iberyjska nie jest lepszą
>> (ani niezbędna) na szynkę, tylko lepszą do tego, by wzrastać w
>> iberyjskich warunkach. Nic nie da przeniesienie genów, trzeba by
>> jeszcze przenieść słońce południa, codziennie wiadro fig, czy czego
>> tam onej gadzinie dają
>
> Podobno są karmione żołędziami. Ale czy wszystkie - tego nie wiem.
> Najlepszą szynkę dojrzewającą jadłam kiedyś w Chorwacji, a było to bez
> mała 20 lat temu. Zafundowali organizatorzy kongresu brydżowego po
> ostatnim turnieju. Nie przyszło mi nawet do głowy, żeby zapytać, z
> jakiej rasy świni ta szynka, bo nie miałam wtedy pojęcia, że rasa może
> mieć wpływ na smak. Czy była z iberyjskiej - nie wiem. Pewnie nie,
Kedyś w Słowenii wylazło mi na drogę stadko świnek. Były czarne, jak
te hiszpańskie. Wciąż nie jestem przekonany, że rasa musi być dokładnie
taka jak w Iberii.
> raczej z jakiejś chorwackiej odmiany, bo oni też się swoimi szynkami
> chwalą. To chyba podobnie jak z tymi japonskimi masowanymi krówkami.
Chwalą się, bo mają czym. Ale to nie Japonia, by ktoś przez cały dzień
dogadzał zwierzakowi. Bałkańskie świnki łażą sobie samopas, co im dobrze
robi. Podobnie z kozami -- drepcąc po chorwackich górach spotykałem kozy,
co to wyglądały jak nasze tatrzańskie, ale miały obroże świadczące
o udomowieniu. I są w tych górach stanice dla tych kóz, gdzie się je doi
i ser z mleka wyrabia.
> W każdym razie nigdy później nie zdarzyło mi się jeść równie dobrej
> szynki dojrzewającej. Nawet w Hiszpanii, choć bywały bardzo dobre.
> A to, co można kupić u nas, to zazwyczaj szynka dojrzewająca pośledniej
> jakości.
A tak, mówiliśmy tu kiedyś o niej. Zjadanej z melonem. Właściwie jest
to jakis pomysł, by tę półhiszpańską też tak potraktować (stuprocentowej
może nie wypada, ale przy tej bym nie miał oporów).
> Z ilością nie będzie chyba problemu. Jak tak patrzę na te filmiki
> instruktażowe, to sporo tam na początku odrzucają - skórę, tłuszczyk.
> Nie wiem, co z tym robią, może grochówkę na tym gotują?
Z tego co pamiętam, to w ichnim języku jest to "olla podrida". Taka
potrawa jednogarnkowa robiona z tego, co pozostało w kuchmi.
> Zaprosi się w święta gości, co zostanie, to się pomiędzy nich jeszcze
> rozdzieli i z głowy.
W tym przypadku raczej z nogi. Żeby inaczej tego nie nazwać.
Jarek
--
Nie ogryźli kości, nie dopili wina
Resztek jedzenia szuka pies pod stołem
Na dębowym blacie obrana cytryna
I suche pestki czereśni dookoła
|