Data: 2002-04-25 05:31:53
Temat: Re: Jak daleko siega medycyna.
Od: "tweety" <t...@i...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Z całym szacunkiem Lauro, ale ty chyba nie wiesz co mówisz. Masz sąsiadów
głuchoniemych oki, ja mam córke nieśłyszaca i wiem co znaczy kiedy dziecko
siada przed telewizorem bez apratów słuchowych i płacze w poduszke (nie
przyjedzie do mamy bo czuje sie w tym momencie inna) i szlocha bo nie ma
aparatów i niesłyszy. Nie mam nic przeciwko ludziom głuchym, niewidomym itp
czyli niepełnosprawnych, uposledzonych. Dziecko głuche jest kwalifikowane
jako niepełnosprawne i jest to w jakis sposób ułomnośc. Powiedz mi co bedzie
z dzieckiem, które nie bedzie sie mogło normalnie na ulicy dogadać z
sąsiadką z dziećmi? Ja wiem jakie trudy przesżło moje dziecko w przedszkolu.
Nie kazdy zna jezyk migowy i niestety będą bariery własnie pod tym względem.
Zdaje sobie sprawę ze w USA zyje sie takim ludziom łatwiej, ale czy to
dziecko całe zycie musi spedzic w swiecie ciszy? Izolacji od dzwieków?
Przeciez ono nawet nie nauczy sie nigdy mówić, bo kto bedzie z nim ćwiczył?
Mamy, które same nie umieją mówić? Ten przypadek akurat jest dla mnie czyms
co nie powinno mieć miejsca.
--
Pozdrawiam
Magdalena
GG 3122518
http://tweety2000.w.interia.pl
http://strony.wp.pl/wp/mwota
|