Data: 2004-08-03 16:10:23
Temat: Re: Jak to niegdyś gotowano
Od: Wladyslaw Los <w...@o...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <ceo6ia$4ts$1@news.onet.pl>, "eM" <...@...c> wrote:
> A z tym strychem to nie przesadziles. Bo moje glowne pytanie do
> historii brzmi: jak mozna zyc bez lodowki? ;-). Bez pralki sobie
> wyobrazam, skore sobie z rąk zerte, do potoku z dwa kilometry piechotą
> pojde, ale czysto ubrana bede :-). A bez lodowki? Jak mozna zyc bez
> lodowki? Dolki kopac? W wiadrze w studnię wpuszczac? Zwlaszcza, ze jak
> widac - krowe bez cackania się calosciowo traktowano, gotowano w
> ilosciach jak na wesele, zapasy robiono jak na wojne lub ... zime
> stulecia? Czyzby zimy stulecia robily za Whirpool i Polar?
Ależ można. Pierwsza mała lodówka pojawiła się u mnie w domu gdzieś w
połowie lat sześćdziesiątych. Do tago czasu musiała starczać spiżarka,
ale też przecież nie każdy dysponował takim pomieszczeniem.
Dawnymi czasy w bogatych domach wiejskich kopano chłodnie, w których
latem przechowywano lód. W miastach można było lód kupować.
A ogólnie rzecz biorąc żywność kupowano na bieżąco i robiono rozmaite
zapasy. W końcu pamiętam, że niegdyś kiełabasę wędzoną przechowywano na
wierzchu w temperaturze pokojowej i nic. A taką myśliwską to w
odpowiednich warunkach można było trzymać miesiącami.
> eM zadumana ofiara upalow
Jakich upałów?
Władysław
|