Data: 2015-02-17 22:51:32
Temat: Re: Jaką patelnię lupić?
Od: Jarosław Sokołowski <j...@l...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Pani Ewa napisała:
>> Na solach nie znam się, czasem jakieś tam ekstraordynaryjne
>> się napatoczą, ale używam bez podbudowy teoretycznej.
>
> Też się nie znam i pewnie nawet nie doceniam, stąd też to
> cudo przeleżało u mnie w lodówce tak długo.
To całkiem jak ta moja golonka (uprzedzając pytanie: leży jeszcze).
Nie mam wielkiej dbałości o pochodzenie soli. U nas w domu przyjęło
się tylko to, by unikać soli warzonej. Dawnymi czasy gusta bywały
inne. W starych książkach kucharskich można czasem przeczytać, że
sól kamienną mieloną, to można sypać w kuchni do gara. Ale gościom
na stół, to tylko białą warzoną. Ostatnio kupiłem w moim lokalnym
warzywniaku (naprawdę dobry) kilo drobno mielonej himalajskiej. Za
piątaka. Sprawdza się i w kuchni, i na stole. A kupiłem, bo ładna
różowa była. Tę kaszę gryczaną też w razie czego można w moździerzu
utłuc albo przez jaki młynek przepuścić.
Kiedyś na strychu nowo nabytego starego domu w jakimś zakamarku
znalazłem drewnianą skrzynkę zamkniętą na kłódkę. To rozpala
wyobraźnię. Złote monety? Akcje fabryki, co już jej nie ma, bo
przyszła wojna? Biżuteria? Sekretne zapiski? Kłódkę wyłamałem
łomem. W środku była sól. Średnio grubo zmielona, lekko szarawa.
Jedliśmy chyba z dziesięć lat.
Wcześniej jeszcze zeżarliśmy sól z rdzeni wiertniczych, co ich zawsze
było w domu pełno. Tłuczona, mielona -- tego już nawet nie pamiętam.
Ale dobrze było wiadomo która skąd i z jakiej głębokości -- bo to na
doktorat było.
Jarek
--
Czasem ktoś się spyta gdy zajrzy do wora
Czy to jest na zupę czy to na doktorat
Wariackie papiery i dyplom doktora
Który nie pomoże kiedy będziesz chora
|