Data: 2015-02-18 23:44:46
Temat: Re: Jaką patelnię lupić?
Od: "Pszemol" <P...@P...com>
Pokaż wszystkie nagłówki
"@" <s...@p...onet.pl> wrote in message
news:mc2np5$57o$1@node2.news.atman.pl...
> Racja, dlatego tez napisalam, ze pewnosci nie mam.
> Jednak moge tylko miec nadzieje, ze Pani z budki stacjonarnej, w tym samym
> miejscu od wiekow, nie wciskalaby ciemnoty, bo po zatruciu wynikajacym z
> powtornego mrozenia nie dosc, ze mialaby klopoty, to jeszcze i klientow by
> stracila sporo. "Wizualnie" i dotykowo ryba nie wygladala na rozmrozona,
> wiec bez wiekszych obaw wrzucilam do zamrazarki.
A wierzycie w pewność tego zatrucia po ponownym mrożeniu?
Bo ja jakoś słabo... Rutynowo mrożę w zamrażalniku "mielone"
wołowe z supermarketu i jestem zdrowy, bez jadu kiełbasianego.
A jestem 100% pewny że w sklepie to mielone było zmielone
z mrożonego wcześniej woła, bo przecież jakżeby inaczej.
Czyli conajmniej dwa razy mrożone, jeśli nie trzeci raz po
zmieleniu jeszcze w sklepie...
> Naciac sie mozna niestety wszedzie, nie tylko w super i hipermarketach.
> Nie zapomne jak kilka dobrych lat temu w pobliskich delikatesach byl
> "traktowany" krolik, oferowany w calosci (wraz z sierscia). Bylo to przed
> Swietami Wielkanocnymi. Poniewaz codziennie robilam tam zakupy, mialam
> okazje widziec jak przed zamknieciem sklepu krolik ląduje w szafie z
> mrozonkami, ulozony bezposrednio na samym ich wierzchu, a potem po
> otwarciu sklepu wraca do wystawki z wedlinami... A ja wtedy jeszcze bylam
> na tyle durna, ze nie zglosilam tego do Sanepidu.
Poproszę grzecznie o wytłumaczenie, jak krowie przy rowie,
dlaczego należało przy tej okazji interweniować w Sanepidzie?
Sorki, ale nie kumam.
|