Data: 2017-10-28 23:46:13
Temat: Re: Kacze cycki
Od: XL <i...@g...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
cef <c...@i...pl> wrote:
> W dniu 2017-10-28 o 14:24, XL pisze:
>> FEniks <x...@p...fm> wrote:
>>> Kupiłam kacze cycki bez skóry. Na razie zamarynowałam.
>>> Jak się z nimi dalej obejść?
>>>
>>
>> Jedno z najbardziej wkurzających pytań ,,kuchennych": ,,Kupiłam to i to - co
>> mam z tego zrobić? Myślcie!"
>>
>> Lunatykujesz po sklepach, po czym nagle się budzisz w domu z
>> nieprzewidzianym zakupem w ręce, czy co?
>
> A co w tym dziwnego?
> Ja jak jestem na jakichś zakupach, to zawsze widząc
> kolejne artykuły układam nowe jadłospisy
> przesuwając te rzeczy, które były na liście zakupów
> na plan kolejny.
Hint: widząc (...)układam.
Czyli planujesz PODCZAS zakupów, a nie po. Kupujesz z jakąś wizją, co
konkretnie z tego zrobisz. To jeszcze jest dobry moment na zakup. Nie zaś
po zakupie, już w domu, lub pytając po drodze napotkane osoby.
> Ostatnio przytrafił mi się przypadkowo właśnie zakup
> polędwicy z marlina i też nie wiedziałem co z tym zrobić.
> Kupiłem, bo ładnie wyglądało i nigdy nie jadłem.
Też zdarza mi się (bardzo rzadko, że aż prawie wcale) tak robić, ale to ma
wady - ryzykuję, że kupowanie czegoś bez żadnej koncepcji zastosowania
wiązać się może z koniecznością powtórnego pośpiesznego biegania do sklepu
po składniki, których nie sposób było przewidzieć właśnie nie mając owej
koncepcji ,,na wejściu".
No ale jednak pierś kacza to nie stek z żółwia czy merlina.
> A czasem chciało by się zjeść też to, co się dobrze zna,
> ale w jakiś inny sposób podane.
To akurat jest normalne i nie tego dotyczyła moja krytyczna wypowiedź.
Dotyczyła konsekwentnego braku koncepcji od poczatku do ostatniej chwili -
czyli od zakupu do przyniesienia produktu do domu. Mnie się to absolutnie
nie zdarza i nic mnie tak nie wkurza, jak kupowanie od poczatku do końca
bez żadnej koncepcji - a potem pytanie wszystkich wokół ,,no co ja mam z
tego zrobić", nb. często przeze mnie obserwowane u ludzi nie tylko w
zakresie spozywczym, ale i odzieżowym, kosmetycznym, meblowym, ogrodniczym
itp. i niezmiennie mnie dziwiące.
Jak zresztą widać - wszyscy zgodnie olali ,,problem" koleżanki, więc
koleżanka sobie świetnie poradziła, natomiast dopiero po mojej krytyce
wątek nagle ożył, łącznie z imputowaniem mi frustracji przez wcześniej
zbiorowo zignorowaną wątkodawczynię. Może w jakimś sensie i racja - ja się
sfrustrowałam i odpowiedziałam niezgodnie z oczekiwaniami ww., a reszta
spokojnie olała temat :-))
Ma prawo kobita nie wiedzieć, co zrobić z nieprzemyślanym zakupem i to
uzewnętrzniać choćby już na parkingu czy przystanku, ale musi się
przygotować na WSZELKIE tego nudzenia konsekwencje, więc nie tylko na
głaskanie i podawanie na tacy gotowców (które zresztą nie nastąpiło), ale i
głosy krytyczne.
Poradziła sobie z kaczym cyckiem? Poradziła. Po diabła był ten wątek? Wg
mnie miał być takim ,,hello, tu jestem!"
Frustracja?
?
--
XL
|