Data: 2003-04-25 20:16:09
Temat: Re: Kazdy ma takie 'cus' jak ja?
Od: "tycztom" <t...@N...waw.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
Greg wrote:
Za nim zacznę, zrobię tak: :)))
>> Nie prawda - to nie złośliwość tylko 'przelanie'
>> mojego życia na papier (podkreślam to jeszcze raz).
>
> Uwazasz, ze zlosliwosc nie jest czescia zycia? :-) Nie pisze, ze Ty
> jestes zlosliwy, ale dostrzegasz glownie te zlosliwosc. Dlaczego tak
> uwazam napisalem juz - ewentualne zle odbieranie pochwal wiazesz
> najbardziej ze zlosliwoscia ("zamortyzowanie ciosu, ktory ktos ma zamiar
> zadac", "udwodnienie, ze ktos sie pomylil mowiac o kims innym dobrze").
Nie zgadzam się - przykład z malarzem podałem po to, żebyś zrozumiał, że ja
w tym wypadku nie jestem opiniodawcą tylko 'przelewaczem' (IMO
sprawiedliwym - podkreślam IMO) otaczającej mnie rzeczywistości. Oczywiście
możesz mieć takie albo inne zdanie - takie lub inne odczucia (chwała każdemu
kto jest szczery), ale wg mnie oceniłeś mnie z 'deczko' niesprawiedliwie :D.
(a tak poza tym, to ta dyskusja coraz bardziej mnie wsysa :)
>> - eeee, Panie! Pan to tylko ludzkie 'garby' dostrzega!
>
> A wyobraz sobie, ze ten malarz na publiczny widok wystawia tylko obrazy
> garbatych. Czy wtedy bedziesz sie dziwic, ze ogladajacy powiedzial co
> powiedzial? ;-) No a przeciez Ty nie pokazales innych "obrazow" lub nie
> wyeksponowales ich tak jak "garbatych" ;-)
O właśnie! Otóż to!
Teraz widzisz jak niesprawiedliwa ocena może paść w kierunku malarza. On,
przecież, stara się najlepiej jak potrafi odwzorować rzeczywistość. Maluja
garbatych - a ponieważ jest malarzem "starówkowym" (wszystko na widok
publiczny), to tak naprawdę nie skrywa tego co robi.
Wyobraźmy sobie teraz, że malarz ma niecodziennego 'farta'. Garbaty
przekazał innym garbatym, że ten go świetnie namalował - że jest po prostu
thebest. Ustawiła się kolejka i malarz jak 'najęty' zasuwa te garby. Z
arcymistrzowską precyzją pędzla maluje "ludzkie garby". Czy można mieć
pretensje do malarza o to, że ma "garbate obrazy"? Czy można mieć pretensje
do "garbatego, że ma dzieci proste"? MZ NIE. Taka jest rzeczywistość.
hmm.. gdybym jednak zakończył na powyższych wywodach okazałoby się, że to za
bardzo płasko (fakt - zawsze jest za bardzo płasko)
Czy można się dziwić przypadkowemu obserwatorowi? To zależy. "Przeciętnemu
wyjadaczowi" nie ma co się dziwić (nie obrażając nikogo). Podchodzi i widzi
"ludzkie garby" - smutna rzeczywistość. Ze wszystkich sił pragnie zaprzeczyć
takiej wizji świata. Buntuje sie i wygłasza 'niewybredny' monolog. Tak jak
znajduję usprawiedliwienie dla "przeciętnego" tak MZ nie znajduję
usprawiedliwienia dla Grega :) (dalszych superlatyw nie będę ryzykował -
choć przyznaję, że ułatwiłoby mnie to - wytworzyło pożądany kontrast -
dalszą dyskusję :)
>> Konkluzja: nie wmawiaj mi proszę,
>
> A ja Ci niczego nie wmawiam. Pisze Ci tylko o tym jakie odnosze
> wrazenia. To Ty mi wmawiasz uparcie, ze cos Ci wmawiam ;-)
Nie, to Ty jesteś uparty i uparcie trzymasz się (no fakt - konsekwentnie)
swoich upartych racji :)
>> że dostrzegam głównie złośliwość !! To nie
>> prawda.
>
> OK - odnioslem zle wrazenie :-)
Eeeeee - poszedłeś na łatwiznę, teraz uważaj :D :
- niezastąpionemu tak nie wypada :))))
>>>> Nie ma w tym żadnej złośliwości
>>> No a jak nazwac postawe jaka przedstawiles?
>> Oczywiście możesz idealizować
>
> Niczego nie idealizuje. Uwazam tylko, ze zlosliwosc to tylko jeden z
> mozliwych powodow :-)
Jeden z możliwych brzmi OK.
>> "Kopniaka" od czasu do czasu się dostanie,
>
> Wszyscy Tomku od czasu do czasu kopniaka zbiora. Zycie :-)
Racja.
Jak to było?
" lajf is brutal end ful of zasadzkas, sometimes kopas w dupas" :))
>>> - Nie jestem w stanie pomoc...
>>> - Jak to? Pan?!
>>> Jeszcze gdy chodzi o bardzo powazna sprawe...
>>> - Tylko pan moze nam pomoc!
>> Przykład: zatrudniam brygadę od "glazury" -
>> wcześniej słyszałem, że są super dobrzy. Myślisz,
>> że zaufałem tym ludziom? Otóż nie - widziałem ich
>> 2 razy na oczy a zatrudniłem ich.
>
> Widzisz... piszac "Ktoregos dnia lekarz komus jednak mowi..." mialem na
> mysli to, ze ten ktos chodzi i chodzi, i... ktoregos dnia slyszy te
> slowa, ze lekarz nie jest w stanie mu pomoc. Im czesciej do niego
> chodzil i otrzymywal pomoc tym wiekszy bedzie zawod.
A, no to OK. Rzeczywiście podczas takiego chodzenia, chodzenia, chodzenia
zawiązuje się między tymi ludźmi jakaś znajomość (wtedy MZ można mówić o
zaufaniu).
>> Prawdę mówiąc ich wygląd mnie nie 'przykonuje'
>> ani nie 'przyciąga' ale zatrudniłem ich.
>
> No i wyobraz sobie, ze robote wykonali super. Przy kolejnej okazji
> lecisz wiec juz prosto do nich - znowu popisuja sie niewiarygodna
> fachowoscia. Nadal Cie nie przekonuja? :-) I tak wiele razy... wreszcie
> dostajesz jakas bardzo wazna fuche gdzie glazure trzeba zrobic. Co wtedy
> robisz? Do kogo sie udasz? Do tych, ktorzy Cie nie zawiedli, prawda? A
> oni w tym najwazniejszym momencie daja plame... :-)
No OK - zgadzam się co do procesów (tzn. dopiero w tej rundzie) ale co ma do
tego "poddanie" - czy to takie "krańcowe". Czy plama to ekstremum ludzkich
niepowodzeń? Czy "ale plama" to extremum ludzkiej żywotności? Pisałeś (w tym
wątku) o tym, że równie dobrze mógłbyś się nie urodzić... czymże w stosunku
do tego jest ludzka plama? Niczym?
Wyobraź sobie, że ci ludzie przemyśleli - przyszli przeprosić, zobowiązali
się też, że nie wezmą robocizny i poprawią robotę najlepiej jak potrafią...
(z życia wzięte). I co? Nadal uważasz, że pochwała jest taka 'smyczowata'?
Jesteśmy tylko ludźmi. Nikt nie oczekuje po Tobie więcej niż możesz dać...
Moja superlatywa działa wstecz - dotyczy tego co zrobiłeś - co będzi dalej,
któż to wie.
--
Pozdrawiam Serdecznie
Tomek Tyczyński
**
"Przy utrzymaniu obecnego tempa wymiany personelu
pewnego dnia ludzie będą okazami równie rzadkimi jak ptaki dodo."
|