Data: 2002-04-02 14:52:02
Temat: Re: Komórka męża
Od: "Miranka" <a...@s...pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Anna Sikora" <f...@p...WYCIEP-TO.pl> wrote in message
news:a8cdhs$o5$1@news.polbox.pl...
ufffffff, już myślałam, że z nami coś nie tak (mimo
> > to, że mamy 7-letni staż i do tej pory nic nie wskazywało na to, że coś
z
> > nami nie tak:), ale dzięki Twojemu listowi Aniu upewniłam się, że z nami
> też
> > wszystko w porządku.
Nie martwcie się, dziewczyny - jest nas więcej. My staż mamy jeszcze
dłuższy, a przegięcie jeszcze większe - mamy dwie komórki WSPÓLNE.
Teoretycznie jedna jest moja, druga męża - w praktyce wychodzący łapie tę,
która jest naładowana. Firma jest wspólna więc i telefony służbowe są do
obojga. Wszyscy się przyzwyczaili, nikomu to chyba nie przeszkadza, a my nie
czujemy potrzeby, żeby ukrywać treść przychodzących do nas e-maili czy
tożsamość rozmówców. No cóż, co małżeństwo to obyczaj:))) Zresztą, co to ma
za znaczenie? Gdyby mąż chciał mnie zdradzać, to te wspólne komórki na pewno
nie byłyby przeszkodą. Więc właściwie w czym rzecz? Co takiego uczciwy facet
może mieć w telefonie, o czym ukochana żona nie powinna się dowiedzieć? Nie
mówię o tym, żeby przegrzebywać mężowi kieszenie czy telefon w poszukiwaniu
dowodów winy, ale w normalnym, zgodnym związku, gdzie jedna strona nie
działa wbrew drugiej, takie tajemnice po prostu nie są potrzebne.
Anka
|