Data: 2008-06-13 20:05:17
Temat: Re: Koniec roku to o ocenach ;-)
Od: "Dorota ***" <d...@W...op.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
> Zadawanie prac domowych nie ma służyć społeczeństwu, tylko przede
> wszystkim temu, komu są one zadawane. Nie bronię nieodrabiających, co to
> to nie, ale dostrzegam fakt, że zmuszanie gimnazjalisty, który na
> konkursach trzaska zadania zbliżone poziomem do zadań maturalnych, aby
> rozwiązywał przykłady z serii 2/3+4/5, które on liczy w pamięci, jest
> średnio uzasadnione.
Ja bym na Twoim miejscu poprosiła panią o przygotowanie trudniejszych zadań
domowych. Można też (prostsze rozwiązanie) kupić jakiś zbiór zadań na
wyższym poziomie, z którego syn będzie rozwiązywał określoną liczbę zadań -
zamiast robienia zbyt łatwych dla niego zadań domowcyh.
. Cała 1 klasa gimnazjum
> okazała się jednym wielkim straconym czasem, który poświęcono na
> wyrównywanie braków najsłabszych, zupełnie ignorując potrzeby poznawcze
> tych lepszych. A jeżeli znaleźli się tam jacyś faktyczni geniusze to mogli
> się tylko uwstecznić. To tyle mojego zdania o reformie szkolnictwa...
Nie wiem, jak liczne są u Was klasy, ale u nas masa trzydziestu nastolatków
w wieku buntu nie ułatwia indywidualizacji. Niemniej jednak wszystko da się
zrobić. Choć pewnie gdyby pani goniła z programem od razu byłyby protesty od
rodziców słabszych uczniów... Wiesz, każda klasa jest inna, w jednej dzieci
można podzielić na grupy zależne od wiedzy i każda z nich będzie pracować, a
w drugiej - trzeba naprawdę stawać na głowie, żeby dzieci cokolwiek chciały
pojąć. U nas dwójka dzieci bardzo zdolnych matematycznie przerabia sobie na
lekcji zbiór zadań z olimpiad, do pani zgłaszają się tylko wtedy, jak mają
problem ze znalezieniem rozwiązania. Może tak by się u Ciebie dało zrobić?
> Aha, gwoli wyjaśnienia sytuacji, od której się wziął wątek: mam na myśli
> przedmioty matematyka-fizyka-chemia. Z dwóch spośród tych przedmiotów
> dziecko dostało oceny adekwatne do wiedzy, z jednego - obniżoną za brak
> prac domowych. Pani od tego przedmiotu kilka razy w ciągu roku raczyła
> wyrazić zdziwienie "ja naprawdę nie rozumiem, jak to się dzieje, że masz
> piątki z klasówek, jak nie odrabiasz lekcji". Niezależnie od tego, jakie
> mam zdanie na temat obniżania oceny końcowej, niezależnie od tego, że
> spotkałam się z opiniami absolutnie skrajnymi z obu końców, na temat tej
> pani mam złe zdanie. Bardzo złe.
>
Jakoś tak odnoszę wrażenie, że problemem nie jest odrabianie lekcji, tylko
matematyczka... Dziecko, które lubi swojego nauczyciela odrobi nawet lekcje
pt. 2+2.
D.
|