Data: 2006-04-20 13:26:46
Temat: Re: Lufka
Od: r...@o...pl
Pokaż wszystkie nagłówki
> ciezko pracowac, zeby odzyskac nasze zaufanie. A my oczywiscie go
> kontrolowac. Deklarowal (znaczy sie syn), ze mozemy go kontrolowac i
> sprawdzac bez zadnych ograniczen, bo on juz nie ma zamiaru. Zobaczymy co z
> tego wyjdzie. Oczywiscie ma ograniczone kontakty z kolegami tylko do szkoly,
> bedzie mial sprawdzane kieszenie (wiem, ze to nie ladnie, ale teraz nie ma
> co na to patrzec), co pewien czas narkotesty, zadnych pieniedzy do reki,
> itd... Nawet musial nam to na pismie dac.
Wybacz być może twarde słowa, ale jak dla mnie to jesteście klinicznym
przypadkiem kandydatów do tego, żeby sobie totalnie rozpieprzyć rodzinę i syna
wpędzić w problemy psychologiczne na resztę życia.
Chodzi o to, że wydaje Ci się, że syn jest Twoją własnością i możesz, a nawet
powinieneś nim kierować. Zapewniam Cię, że on tak nie uważa.
W tego typu sprawach pojęcie KONTROLI jest całkowicie kluczowe.
Warto żebyś zdał sobie sprawę, że to tylko złudzenia i utopie, że jeden człowiek
może kontrolować drugiego człowieka. Narzucając synowi rygor jak z Big Brothera
automatycznie zapewniacie sobie jego dążenie do ucieczki przed Wami - to
naturalne dla każdego zdrowego człowieka (czy zniósłbyś jeden dzień tego
rozdzaju kontroli wobec siebie?).
Tak więc lepiej zastanów się co możesz dać od siebie pozytywnego synowi - jaką
alternatywę ciekawszą od narkotyków (co to będzie, to już musisz sam wiedzieć
najlepiej - najlepiej coś co Ciebie autentycznie kręci: być może będą to ryby,
może grzyby, może modelarstwo, a może dziewczyny?), zamiast próbować go
zniewolić - co to Ci się zresztą i tak nigdy nie uda - a jedynie zapewnisz sobie
negatywny stosunek dziecka do siebie, co będzie już w przyszłości nie do
odrobienia i nawet jak już chłopak wyrośnie z przypalania trawki (a wyrasta się
z tego z reguły w wieku ok. 20-paru lat).
I nie łudź się, że możesz zastosować jakieś sposoby kontrolowania dziecka "z
których on nie będzie sobie zdawał sprawy". Taki sposób myślenia dla mnie
świadczy tylko o tym, że uważasz swojego syna za głupola. Jeżeli tak, jest to
spodziewaj się, że on odwzajemni Ci się tym samym.
A skąd się tak naprawdę bierze narkomania (ta prawdziwa, a nie przypalanie
trawki)? Z niezdrowych relacji w rodzinie. To jest banalna prawda, której jednak
większość rodziców do siebie nie dopuści i dlatego paradoksalnie popychają swoje
dzieci w stronę tych nierealnych światów. Bo jeśli w tym "normalnym" świecie
dziecko zamiast miłości i akceptacji czuje się jak marionetka sterowana przez
rodziców, to poszukuje dla siebie chwili wytchnienia i "wolności", której
złudzenie łatwo osiągnąć zażywając narkotyk.
Podsumowując - daj synowi poczucie, że może być wolny bez narkotyków, a wtedy
nie będzie po nie sięgał. Kontrolowaniem itp. osiągniesz jedynie to, że syn się
odwróci od Ciebie. Podstawowy błąd w Twoim myśleniu, moim zdaniem polega na tym,
że zastanawiasz się nad tym jakie wygórowane warunki postawić synowi, a nie nad
tym co samemu zrobić, aby pozyskać zaufanie syna.
I się trochę wyluzuj - przypalanie trawki to w rzeczywistości nic szczególnego -
coś jak kiedyś popalanie papierosków koło szkolnego śmietnika. Natomiast robiąc
z tego wielkie halo możesz narobić sobie w rodzinie niewspółmiernych szkód, a
syn - jak to zwykle nastolatki - naprzekór rodzicom zacznie się interesować
prawdziwymi narkotykami (kokaina, heroina itp) i wtedy naprawdę może być kłopot.
--
Wysłano z serwisu OnetNiusy: http://niusy.onet.pl
|