Data: 2002-03-07 12:18:06
Temat: Re: Moja zona odchodzi, jak walczyc
Od: "Edycia" <e...@p...gazeta.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"Ania Björk (sveana)" <a...@s...com>
> Czy moglabys szerzej wyjasnic, co przez to rozumiesz? Co oznacza
"zakochalam
> sie naprawde"? W kontrascie do czego?
To oznacza, ze spotkalam kogos, kto byl jakby z moich snow o tym "jedynym".
Wczesniej myalam, ze to mozliwe tylko w ksiazkach.
Nie bede tego szerzej tlumaczyc, bo szczesliwie zakochane osoby wiedza, o
czym pisze,a wieczni sceptycy i ta nie zrozumieja.
> Czy bylo cos, co spowodowalo twoja nieugietosc, cos w twoim bylym mezu? to
> znaczy, na ile to byla jego "wina", ze odeszlas?
> Czy wasze uczucie nie bylo "naprawde"? I prosze, napisz to z wyjasnieniem,
> dlaczego tak a nie inaczej uwazasz.
Aniu, tu nie bylo niczyjej winy! Bylismy niedobrani jako malzenstwo, ale do
konca zostalismy przyjaciolmi. On to jakims czasie tez to zrozumial.
Bylismy "studencka para" a decyzja o slubie byla decyzja przedwczesna. Teraz
wiem, ze para przed slubem powinna mieszkac razem, poznac sie wzajemnie od
tej mniej ciekawej strony, czyli codziennego gotowania, sprzatania kibla
itp. Mielismy kompletnie rozne poglady co do tego, jak utrzymywac rodzine,
odpowiedzialnosci (on wtedy byl typem "wiecznego studenta", mimo
trzydziestki na karku) za rodzine. Fajnie nam sie rozmawialo, wyjezdzalo,
ale jak mielsimy prowadzic wspolne gospodarstwo, wszystko bylo do
d...Oczywiscie, pisze z mojego puntu widzenia.
> Co spowodowalo, ze pierwszy maz zostal tak brutalnie potraktowany, mimo
> slubu, przysiegi, domniemanego uczucia...?
To oznacza "brutalnie"????Nie pobilam go!
A to, ze odeszlam? Zakochalam sie w innym facecie i od kilku lat jestesmy
szczesliwym malzenstwe, naprawde szczesliwym, z kochana coreczka i planami
na nastepne
Czy przysiega i zobowiazanie malzenskie nie
> oznacza zalozenia sobie pewnego hamulca na ewentualne "zakochanie sie"?
> Najlatwiej jest powiedziec, ze serce to nie sluga. Tylko czy mamy do tego
> prawo, kiedy sa dzieci, i kiedy nasz partner traktuje zwiazek z
> odpowiedzialnoscia mu nalezna?
Po pierwsze - dzieci nie mielismy.
Po drugie, w tym sek ze odpowiedzialnosci u niego nie bylo. :(
Co Ty na to?
Zostawac z kims, kto nie daje Ci poczucia bezpieczenstwa? Zostalabys dla
samej zasady??
> Albo moze nazwijmy to rozluznieniem poczucia obowiazku, odlozeniem
> odpowiedzialnosci na polke, pojsciem na zywiol bez ogladania sie na
> spustoszenie, jakiego sie dokonuje?
Nie wiem, jakbym zachowala sie, gdybym wtedy miala dzieci. Ale poniewaz
wiele w moim zyciu sie pokrecilo, zanim wyszlo na prosta, nie jestem taka
skora do oceniania innych ludzi, ja Ty jestes.
--
Pozdrawiam,
Edycia
|