Data: 2005-12-29 16:51:25
Temat: Re: Na chorobę nam Święta !
Od: "Iwon\(k\)a" <i...@p...onet.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
"krys" <k...@p...onet.pl> wrote in message
news:dp13ev$gk8$1@inews.gazeta.pl...
>> i co farmaceutka juz nie przyjechala?
>
> W karetce? Nie spotkałam sie, zeby kiedykolwiek jeździła.
to byla ironia. a na powaznie, to zapewne jak by sie dalo, to
pewno bys skorzystala, co nie?
>
>> dyspotytorka imo miala racje. karetka jest potrzeban dla ludzi,
>> ktorych zycie
>> wisi na wlosku.
>
> Nie miała. Nie chciała wziąć na siebie konsekwencji odmowy wysłania
> karetki do dwulatka z wysoką temperaturą ( powyzej 38,5), wiedząc, ze
> jest noc, a jutro jest Boże Ciało. I przeczuwając, że z naszej strony
> nie skończy sięna odłozeniou słuchawki.
jw. imo miala racje narzekajac (oczywscie powinna tylko do
siebie po cichu), a co do wysylania karetki zapewne i tak musi, zeby
potem nie beknac przed sadem.
>
>> nie wiem jak teraz ale karetki pogotowia byly bardzo
>> naduzywane. ludzie po prostu byli klasycznymi leniami.
>
> Wiesz, na drzwiach przychodni wisi wielka kartka, że w razie potrzeby,
> należy wzywać karetke z pogotowia z X, ewentualnie udać sie
> samodzielnie do stacji.
o to, to (ostatnie)
Także po godzinie 18, czyli po zakończeniu
> pracy przychodni. W tej sytuacji ja uważam zawracanie glowy lekarzom
> miejscowym za skrajne buractwo, bo w końcu lekarz tez człowiek i kiedys
> musi miec święty spokój, a pacjentowi korona z glowy nie spadnie, jeśli
> skorzysta z dostępnego pogotowia.
jasne. i dlatego spokojnie mozna tam w wiekoszsci przypadkow
dojechac samemu. o to chodzi. (przeciez ja nie pisze, zeby nie
bylo pogotowia w ogole).
>
>> lekarze sami
>> mieli juz dosc takich katarkow ze stanem podgoraczkowym dosyc, a
>> powazne przypadki byly czesto obslugiwane "za pozno" bo lekzra byl
>> przy kaslajacym dziecku.
>
> Iwonka, Ty chyba z łodzi jesteś, to powinnaś wiedzieć co nieco o
> przypadkach "za późno". To był czarny humor.
nie, z Krakowa i mialam mozliwosc rozmwowy z lakarzami
pogotowia.
>
>> lekarz zapewne dziecku Twojemu byl potrzebny, ale nie koniecznie on
>> mial do niego jechac.
>
> Wiesz, po to są karetki, żeby jeździły.
rece opadaja na tak (durny) argument.......
>>> no ale Pasik mowi, ze nie jezzda
>>>> taskowki a sasiedzi wredni.
>>>
>>> Za poprzedniej komuny
>>
>> poprzedniej?? czy ja czegos nie wiem?
>
> Zdecydowanie;-)
to kiedy jest (byla) to nastepna?
>
>>> A sasiedzi cóż - zawsze mimo posiadania samochodu maja prawo wypic
>>> drinka,mieć pusty bak, wyjechać - zdarza się.
>>
>> no to bida staszna. (btw za kumuny karetki tez jezdzily do
>> "bolu za mostkiem" ktory okazal sie bolem zeba w moscie)
>
> Ja tam mostów nie posiadam, to nie wiem, co tam może bolec. A ludzie tez
> czasem po prostu nie potrafią się po ludzku wysłowić, więc dyspozytorka
> musi byc trochę wróżką.
ludzie sa leniwi. jak daja to brac, a jak karetki maja jezdzic to niej jada.
>> dla mnie jest totala glupota te wizyty domowe. owszem zapewne
>> sporadycznie sa potrzebane ale generalnie sa starata wlasnie czasu
>> lekarza. gdyby mial w tym czasie pracowac w przychodni, a rodzice
>> mieli dowozic dzieci, przyjal by je wiecej a nie szedl do domu.
>
> Jak rodzice mieszkają we wsi, gdzie wróble zawracają, a ostatni polonez
> sąsiada właśnie się rozkraczył, to taka wizyta domowa może być ostatnia
> deska ratunku.
moze i jest. w duzych miastach mentalnosc zapewne jest podobna.
>> skad te statystyki?
>
> Z obserwacji własnego dentysty.
i wiesz dokladnie co wtedy robi? co pacjent? watpie.
> W przychodni to się ewentualnie wyrywa zęby. Ewentualnie protezy robi. W
> prywatnym gabinecie faktycznie wizyta trwa jakieś 30 minut, ale NFZ
> towy dentysta jest miszczem, który potrafi łatać zęby nawet po ciemku i
> szybciutko odprawia pacjentów. Wypełnianie czegokolwiek nie widziałam,
> jedynie szyfry podawane asystentce.
rozumiem wiec, ze Ty masz wszystkie zaby wyrwane;>
iwon(k)a
|