Path: news-archive.icm.edu.pl!newsfeed.gazeta.pl!news.internetia.pl!newsfeed.tpintern
et.pl!nemesis.news.tpi.pl!news.tpi.pl!not-for-mail
From: "Harun al Rashid" <a...@o...pl>
Newsgroups: pl.soc.dzieci.starsze
Subject: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Date: Mon, 13 Jun 2005 10:17:24 +0200
Organization: tp.internet - http://www.tpi.pl/
Lines: 59
Message-ID: <d8jip6$26f$1@nemesis.news.tpi.pl>
References: <d894ke$c0g$1@news.onet.pl> <d897f6$tl$1@nemesis.news.tpi.pl>
<d897k7$jjp$1@news.onet.pl> <d89976$eti$1@nemesis.news.tpi.pl>
<scczbi2jagm6.2oo90yqnp4s2$.dlg@40tude.net>
<d89vds$8hr$1@nemesis.news.tpi.pl>
<c...@4...net>
<d8a29i$s4h$1@nemesis.news.tpi.pl>
<2s5qz1jmlm6g$.17xuluzdtz7r8.dlg@40tude.net>
<d8c179$dk2$1@korweta.task.gda.pl>
<14mdda89x89rr.9qnqjw6suqi6$.dlg@40tude.net>
<d8c39h$i4i$1@korweta.task.gda.pl> <d8c3q8$627$1@nemesis.news.tpi.pl>
<7bslwucqtk5o.1uwcjw481cyn2$.dlg@40tude.net>
<d8c5ek$mcq$1@korweta.task.gda.pl> <d8c7ok$bm3$1@nemesis.news.tpi.pl>
<d8c8bf$sda$1@korweta.task.gda.pl>
NNTP-Posting-Host: cm234.internetdsl.tpnet.pl
Mime-Version: 1.0
Content-Type: text/plain; format=flowed; charset="iso-8859-2"; reply-type=original
Content-Transfer-Encoding: 8bit
X-Trace: nemesis.news.tpi.pl 1118654054 2255 80.53.222.234 (13 Jun 2005 09:14:14 GMT)
X-Complaints-To: u...@t...pl
NNTP-Posting-Date: Mon, 13 Jun 2005 09:14:14 +0000 (UTC)
X-Priority: 3
X-MSMail-Priority: Normal
X-Newsreader: Microsoft Outlook Express 6.00.2900.2180
X-MimeOLE: Produced By Microsoft MimeOLE V6.00.2900.2180
Xref: news-archive.icm.edu.pl pl.soc.dzieci.starsze:1644
Ukryj nagłówki
Użytkownik "Asiunia" ...
>
> Wiem, wiem, dlatego olalam sprawe. A co do powodu skarzenia - sprawa stala
> sie na oczach dyzurujacej na korytarzu nauczycielki, ktora, nomem omen, na
> poczatku mowila, ze chlopiec ewidentnie podstawil D. noge (tak tez
> twierdzily jej kolezanki), a poznej pani zmienila zdanie. IMO ewentualnie
> moznaby zaskarzyc szkole o brak nalezytej opieki.
I sprawa zostanie oddalona.
Asiu wyobraź sobie przez chwilę, że stoisz na szkolnym korytarzu, dzieciaki
brykają, normalny dyżur. Biegnie/idzie/cofa się Dominika, chłopiec wysuwa
nogę i RYMS. Dominika leży a chłopak stoi z głupią miną, bo to nie tak miało
być - Dominika miała skoczyć na równe nogi i gonić go z wrzaskiem po szkole.
I ile to trwało, pół sekundy? Co ta nauczycielka mogła zrobić, co Ty byś
zdążyła zrobić? Nic. I tak sprawę Twojej skargi będzie oceniał sąd: czy n-l
był obecny i czy mógł przewidzieć i zapobiec. Jeżeli był i nie mógł, to mamy
doczynienia z nieszczęśliwym wypadkiem, za który nikt nie ponosi
odpowiedzialności.
Rozumiem Twoje rozgoryczenie - rano wysyłasz zdrowe dziecko do szkoły a po
paru godzinach siedzisz z nim w szpitalu; mała cierpi, Ty się wściekasz....
elementarna sprawiedliwość wymaga, by KTOŚ za to 'beknął'. A tu sprawca jest
nieodpowiedzialny przed prawem a nadzorowi opiekuna też nie można nic
zarzucić; ale jest ból i poszkodowana i wszystko razem wydaje się takie
niesprawiedliwe. Po prostu chciałoby_się komuś za to sprać d****.
A przy okazji, jak sam sprawca całego wypadku, odwiedził, rodzice czuli się
w obowiązku choć spytać o zdrowie?
W tej samej szkole
> zdarzyla sie historia nastepujaca: na przerwie grupa kilkunastku chlopcow
> urzadzila polowanie na jednego nielubianego chlopaka. Gonili go jak
> zaszczuta zwierzyne po wszystkich pietrach szkoly (nauczyciele
> niereagowali?), az w koncu dopadli w okolicach szatni i pobili. Rodzice
> zawiadomili policje, wszczeto dochodzenie, wiem tylko tyle, ze szkola
> placila dziecku odszkodowanie.
>
Strzelam w ciemno - brak przydzielonego dyżuru lub brak dyżurującego n-la w
okolicy; w tezę Romana, że stał i patrzył jak w kilku leją jednego nie chce
mi się wierzyć. Tu sprawa jest inna, całość trwała dłuższą chwilę, dość by
interweniować. Ewidentna wina braku/niedostatecznego nadzoru.
>
> Co do jednej nauczycielki, ktora nie lubi D., a o ktorej juz tu pisalam i
> ktora byla wlasnie owym dyzurujacym nauczycielem, nie mam zludzen.
>
To jest trochę, jak z odpowiedzialnością rodziców - prawnie nic Ci nie
zrobią, ale czujesz odpowiedzialność moralną za dzieci pod swoją opieką.
Gdyby to się zdarzyło na moim dyżurze (a może w każdej chwili :((),
niezależnie od sympatii do dziecka chciałabym usłyszeć, że już czuje się
lepiej. To może spotkajmy się w połowie: dzwoniła nie ze strachu, ale by
(egoistycznie) uspokoić swoje sumienie :).
--
EwaSzy
Shhhh, to jest usenet, tu się kopie po dupach, a nie humor poprawia.
(c) Jakub "Cubituss" Kowalski
|