Data: 2005-06-16 09:38:28
Temat: Re: Odpowiedzialność rodziców za szkody
Od: Jarek Spirydowicz <j...@w...kurier.szczecin.pl>
Pokaż wszystkie nagłówki
In article <d8plbt$1hv$4@nemesis.news.tpi.pl>,
"Harun al Rashid" <a...@o...pl> wrote:
> Użytkownik "Jarek Spirydowicz" <...
> > Prokurator (lub policja) sprawą się zajmie, bo musi. A że wyjdzie mu to
> > co wyjdzie, to inna para kaloszy.
>
> Prokurator w identyczny sposób musi zająć się zgłoszeniem, że mi UFO śmieci
> w ogródku. I po podobnej procedurze, czyli wysłuchaniu skargi, odmówi
> wszczęcia postępowania. U Asi na hasło 'dziecko podstawiło nogę' i
> 'nieumyślnie' a u mnie pewnie dlatego, że śmiecenie nie podpada pod KK.
>
Bardzo efektowne, szkoda, że chybione. Nie, nie w identyczny sposób. U
Asi hasło brzmi "Córka doznala na terenie szkoly poważnego wylewu krwi
do powłok brzusznych. Spędziła tydzien w szpitalu".
> > I tak na marginesie - dyrektora szkoły można pociągnąć do
> > odpowiedzialności, bo powinien poinformować odpowiednie organy (art. 4
> > par. 3 ustawy wymienionej niżej).
> >
> Koniecznie.
> Krótko - dyr ima informować wyłącznie o przestępstwach ściganych z urzędu. A
> tu mamy zeznanie nauczycielki o nieumyślnym działaniu. Zatem art.157, 3 i 5.
> Ścigane z oskarżenia prywatnego.
>
Po pierwsze - dyrektor nie jest od oceniania, czy działanie było
umyślne, czy nie.
Po drugie - to i tak nie ma znaczenia. Jest dziecko spędzające tydzień
(co najmniej) w szpitalu, czyli rozstrój powyżej 7 dni. Art 157 par. 1 i
ew. 3. Z urzędu.
Aha - skąd Ci wyszło, że sprawca jest dla poszkodowanej osobą najbliższą?
> >> Do 13 r.ż. KK nie stosuje się.
> >>
> > Wprowadzasz ludzi w błąd. W ogólnym przypadku "nie stosuje się" do 17
> > roku życia. I są wyjątki.
> >
> To nie ja twierdzę, że można go pod sąd.
>
Za to traktujesz sądy jako składające się tylko z wydziałów karnych.
> Ani nie namawiam zrozpaczonej matki
> do bezsensownych wizyt w prokuraturze (A że wyjdzie mu to co wyjdzie, to
> inna para kaloszy.?).
>
Bezsensownych? Nie uważasz, że dla niektórych konieczność tłumaczenia
się przed prokuratorem może być dobrym środkiem wychowawczym?
> Nie proponuję też, równie bezzasadnie, ścigać
> dyrektora.
>
Stwierdzenie, że coś jest możliwe, nie jest propozycją zrobienia tego
czegoś. Nie wmawiaj mi dziecka w brzuch.
> >> Przeczytaj może chociaż artykuły, na które się powołujesz, co? Art. 1
> >> punkt
> >> 2 ustawy jednoznacznie mówi, że sąd w sprawach karnych orzeka, jak
> >> dzieciak
> >> ma 13-17 lat.
> >>
> > A punkt 1 Ci zniknął czy nie pasował do teorii?
> >
> Został dokładnie omówiony w następnym akapicie. Poszukaj słów: Jeżeli już...
> i dalej do końca akapitu. Posty oponentów widzę czytasz równie dokładnie,
> jak artykuły.
>
Dobrze widzisz, czytam równie dokładnie. To nie ja wyrywam sobie te
artykuły, które mi akurat pasują.
> >> A gdyby jakimś dziwnym cudem udało Ci się namówić sąd rodzinny na zajęcie
> >> się sprawą z oskarżenia cywilnego (a obwarowania mają trudne do
> >> przejścia)
> >> to w żadnym wypadku małoletni nie wystąpi w roli podsądnego do ukarania.
> >> Jeżeli już będą debatować, to nad środowiskiem, rodziną i otoczeniem,
> >> sprawdzając, czy dziecko nie zostało zdemoralizowane, czy rodzice są
> >> wydolni
> >> i czy nie trzeba przydzielić kuratora. Bynajmniej nie celem ukarania
> >> chłopca
> >> a jedynie w trosce o jego prawidłowy rozwój.
> >>
> > No nareszcie. Wam wolno używać słowa "karać" w znaczeniu "wychowywać", a
> > mi nie?
> >
> Wam? Nas jest jedna, EwaSzy.
> I nie używam słowa "karać" w znaczeniu "wychowywać".
>
Dopiero od pewnego momentu :)
Ok. Romanowi.
> Nasypałeś paragrafami, a że niezgodne z Twoją tezą, to wijesz się teraz jak
> wąż.
>
Ależ są zgodne.
> Nie, oczywiście, jak pisałeś o karaniu, prawnej odpowiedzialności,
> prokuratorze i sądzeniu, to Ci o wychowanie chodziło.
>
Oczywiście. Ty wiesz lepiej ode mnie, o co mi chodziło?
> >> Spytałam o praktyczną odpowiedzialność właśnie ze względu na 428.
> >> Baaaaaaaaardzo teoretycznie do zastosowania w tym wypadku.
> >>
> > Rozumiem, że masz komplet informacji o tym przypadku pozwalający na
> > takie twierdzenie? No to masz przewagę, bo ja ich nie mam.
> >
> Przy komplecie informacji napisałabym: ma/nie ma zastosowania.
>
Komplet pozwalający. Inaczej - ilość wystarczająca na stwierdzenie, że
coś jest baaaaaaaaardzo teoretyczne.
> >>
> > Z tego samego miejsca, co założenie, że nie występuje. Inaczej - niczego
> > nie zakładam. Wskazuję możliwość. Co z tego wyjdzie/wyszłoby w końcowym
> > efekcie, nie mam pojęcia. Jeżeli Ty twierdzisz, że wiesz, to
> > pogratulować pewności siebie.
> >
> Twierdzę, że wiem? Gdzie?
> To przypisywanie mi wypowiedzi, które nie miały miejsca, zaczyna być nudne.
>
Jeszcze nie zacząłem stosować tej metody - za to Ty owszem. A co
napisałem, to widać kilka linijek wyżej. "Jeżeli Ty twierdzisz, to..."
> >> No to co z tą praktyczną prawną odpowiedzialnością, nie cyferkami, tylko
> >> łopatologicznie i praktycznie poproszę.
> >>
> > Praktyczna odpowiedzialność jest taka, że delikwent może zostać do niej
> > pociągnięty.
>
> :))))))))
> Dziękuję za zasilenie prywatnego zbioru sygnaturek.
> Głupotka jak z humoru zeszytów szkolnych.
>
Tylko jedno zdanie wyrwane z kontekstu wygląda głupio? To i tak nieźle.
Nie, nie będę się rewanżował.
> > Jak to się skończy i jaka będzie kara, to się zobaczy.
> > Dla niektórych wystarczającą karą w takim przypadku będzie perspektywa
> > tłumaczenia się przed policją, dla innych groźba przydzielenia kuratora,
> > dla jeszcze innych właściwe może być odebranie rodzicom praw. Niezbadane
> > są wyroki sądów.
>
> Najpierw pomieszałeś karę z wychowaniem, teraz utożsamiłeś ją z prawną
> odpowiedzialnością.
>
No i? Tylko ja nie mogę używać słowa "kara" w takim znaczeniu, jak ja je
rozumiem?
Wybacz, ale dla mnie możliwość wpuszczenia gówniarza w machinę wymiaru
sprawiedliwości jest prawną odpowiedzialnością - nawet jeśli ta machina
wypluje go nietkniętego. Możemy tu podpisać protokół rozbieżności.
> A jakbyś nie mieszał, sytuacji nie zmienisz. Wieku mu
> nie podwyższysz i prawnie_nie_ukarzesz.
>
I znów terminologia. Dla mnie przydzielenie kuratora byłoby karą. Dla
Ciebie nie?
> Wystarczy, nie przekonałeś mnie do swoich racji. A kiedy przez połowę postu
> muszę wyjaśniać, co było napisane w poprzednim, to znak, że rozmowa zmierza
> w kierunku usenetowego ping-ponga. To mnie nie bawi.
>
> Na pożegnanie - sygnaturka jak raz dla Ciebie.
Dlaczego się pod nią nie podpisałaś?
--
Jarek
Kamil 27.11.98, Police
To tylko moje prywatne opinie.
|